Urządzanie – ciąg dalszy
Bardzo się cieszę z mojego pokoju w Bremen i tego, że mam blisko na praktyki. Ale też moja przygoda z Bremen zaczęła się bardzo spontanicznie i od przewiezienia najpotrzebniejszych rzeczy.
Ale jednak czułam, że to nie jest moje mieszkanie. Brakowało mi moich rzeczy, mojej muzyki. Muzykę załatwiło przywiezienie z domu dobrego głośnika. Ale to nadal było jakoś takie nie moje. W kuchni mam jedną szufladę do dyspozycji, reszta jest pełna nie moich rzeczy. Mogę z nich wprawdzie korzystać, ale ja się trudno do takich rzeczy przełamuję. Dlatego chciałam się poczuć trochę bardziej u siebie. Zdziwiłam się, ale okazało się, że u mnie poczucie bycia u siebie zależy od tego, jakimi przedmiotami codziennego użytku się otaczam.
Kilka dni temu (za zgodą najemczyni) zawiesiłam moją garderobę na kurtki w moim korytarzyku (kumpel mi zawiesił, ale to szczegóły). Od tego się zaczęło …
Odkryłam na nowo moje grafiki
Za kolejnym wyjazdem do Bremerhaven poszperałam i znalazłam moje grafiki, obrazki i zdjęcia 🙂 I aż mi wszystko podskoczyło z radości w środku! Bo ja tu przecież mogę powiesić moje obrazki! Pytałam i mam pozwolenie! W dodatku w ścianach już jest sporo gwoździ, wkrętów, plus dwie dziury w ścianie dokładnie naprzeciwko łóżka! Do tych ostatnich potrzebne są dwa kołki rozporowe plus dwa wkręty, ale póki co owinęłam je w papier i usztywnione w ten sposób wetknęłam w ściany i już też wiszą na nich moje obrazki.
Jako ciekawostkę dodam, że po raz pierwszy od dwóch lat dokopałam się do moich grafik, które kupowałam do mojego poprzedniego większego mieszkania, a które nigdy nie zawisły w moim obecnym… To też symboliczne.
Tak więc spakowałam moje ulubione obrazki, w tym własnej roboty zdjęcia i powiesiłam na już wystających ze ścian gwoździkach czy wkrętach… A sporo ich było. Zabrakło mi trzech zawieszek, więc niektóre stoją na półkach.
Stwierdziłam też, że moje stare zdjęcia mocno się zdezaktualizowały. Mam ochotę wywołać zdjęcia z tutejszych morskich okolic, pewnie raczej o tematyce morskiej.
A póki co towarzyszą mi nad biurkiem ptaszki i kot. A z łóżka widzę graffiki: rower i samochód. Z kolei zdjęcie rodzinne mojej Córci z Mamą postawiłam na regale, chociaż jest tam mniej wyeksponowane, bo akurat kaloryfer i gorące powietrze nie są zbyt dobrą podstawą dla zdjęć i mogą je na dłuższą metę zniszczyć. Na regale postawiłam sobie też zdjęcie Piesia… A na biurku zdjęcie z córią. Stare, ale lubię je, bo ona na nim taka malutka jeszcze, mimo że już wtedy wyższa ode mnie :).
Przywiozłam sobie też małą stację pogodową, a właściwie teraz to już tylko zegar z termometrem, kiedyś podczas mycia okien w pierwszym mieszkaniu ucięłam futryną kabel do mierzenia temperatury na zewnątrz.
W każdym razie teraz już będę wiedzieć, czy jeśli marznę to dlatego, że jest tu za zimno, czy dlatego, że mam za mało ruchu.
Problems
I tylko z drukarką mam problem. Bo niestety moja laserówka ma ewidentnie jakieś uszkodzenie i nie chce drukować nawet na pełnym firmowym tonerze!
Sama nie wiem, może poszukam tu dla niej jakiegoś serwisu. Z drugiej strony może się bardziej opłacać kupić jakąś nowszą, bo najdroższy w drukarkach i tak jest toner. Pomyślę, posprawdzam i podejmę decyzję. Ale warto byłoby dobrać może drukarkę do posiadanego już tonera (taki pomysł miała moja Córcia)…
Cóż, wiszący zegar głośno tyka. Ciekawa jestem, czy dziś przy nim zasnę, czy będę musiała wystawić np. do kuchni. Ale w sumie lubię mieć zegar w każdym pomieszczeniu, jakoś tak lepiej wtedy ogarniam mój terminarz.
To teraz jeszcze pokażę Wam kilka moich obrazków. Wszystkie grafiki są autorstwa uzdolnionej koleżanki mojej Córki, Zuzi. 🙂
Myślę, że te grafiki i zdjęcia, które ogólnie nazywam „obrazki” to trochę tak w ramach terapii zajęciowej. W tych momentach, kiedy nie mam siły czy koncentracji do nauki, fajnie jest móc się zająć czymś innym, co w dodatku poprawi jakość bycia, mieszkania.
I to tyle aktualności dziś. Życzę ci miłego wtorku!
Zawsze trzeba sobie uwić takie gniazdko,żeby się w nim dobrze czuć, to jest niezwykle ważne. Wszystkie grafiki ładne, kot rewelacyjny, ale mama i córcia najlepsze. W ogóle kobiety są cudne.
Z tego, co zrozumiałam, jesteś nad morzem, które uwielbiam i za którym tęsknię od jednego do drugiego pobytu. Nad morzem czuję się po prostu wspaniale, czego i Tobie życzę. Serdeczności!
Tak, mieszkam nad morzem w Bremerhaven, a teraz większośćczasu w Bremen. Ale wcześniej przez większość życia w Warszawie, tak więc też ciągnęło mnie cały czas gdzieś nad wodę, nad morze 🙂
Najwyraźniej te kilka osobistych drobiazgów dobrze mi robi na morale i samopoczucie, bo lepiej się tu teraz czuję 🫠😘😍.
Uściski 🤗
Morze Północne. 🙂 Byłam nad wieloma morzami, ale kocham nasz Bałtyk, zimny, polodowcowy, jednak osobliwie cudny.
Takie drobiazgi są niezwykle ważne, żeby się dobrze poczuć. Bo przecież o to chodzi. Mościmy gniazda dla siebie i swojego komfortu, także psychicznego.
Serdeczności!
Dzięki obrazkom i własnym dodatkom zaczęłam się tu czuć jak we własnym domu, czyli to właśnie osobiste akcenty dodają „domowości” :))
Drobiazgi, ulubione przedmioty potrafią ocieplić nawet pokój hotelowy.
Przy głośnym zegarze nie zasnęłabym na pewno, a przy takim z kukułką, to w żadnym razie!
Cudownego tygodnia!
W hotelach bywam na tyle krótko, że jeżdżę beż obrazków.
Ale to mieszkanie już jest i jeszcze pobędzie moim domem na dłużej.
Najwyraźniej moje zabiegi coś dały, bo od tej niedzieli czuję się o wiele lepiej na duszy.
I to nie tylko z powodu wyborów 😉😊
o rany Iw, aż się uśmiechnęłam, otóż moje biurko, czyli okrągły stół art deco, w sypialni, wygląda jakże inaczej )))))) właśnie szukam w tym stosie ważnych papierów, które mi zaginęły…
Ojej, Teatralna, nie idealizuj mnie :))) Moja kupka płaczu, czyli dokumentów nie odłożonych do segregatorów i czekających na zlitowanie leży sobie i powiększa w Bremerhaven, po prostu tam wywożę to, co przyszło do paru miesięcy, mało co od razu porządkuję, chociaż powinnam (a kto nie powinien! :D).
A na biurku muszę mieć wysprzątane do gołego, bo inaczej nie umiem się skupić i nie umiałabym nic zrobić, dopóki nie ułożyłabym wszystkich papierów 🙂
Serdeczności!!!
))) no to jest właśnie ta różnica między nami ja odsuwam kupe i pracuje 😉
Różnica nie jest aż tak wielka, jak myślisz, ja przekładam kupę obok biurka na szafkę :)))))
Wszystko to fajnie wygląda, ale przyznam Ci się, że najbardziej spodobało mi się pierwsze zdjęcie. Ten napis „bianco…” mnie rozśmieszył.
Bardzo się cieszę, że Ci się podoba to biurko i moje obrazki Nitagerze :)))
I w sumie tak jest, że sztuka przez duże albo nawet mniejsze SZ zawsze w jakiś sposób na mnie wpływa. Czuję ulgę kiedy w przerwach w robocie mogę sobie zerknąć temu kotu w oczy (niesamowity jest nieprawdaż?), albo popatrzeć na ptaszki! :)))
Takie urządzanie się jest najfajniejsze, a grafiki wyglądają bardzo, bardzo dobrze. Niech Ci się dobrze tam mieszka. Pozdrawiam serdecznie. 💚
Dokładnie, też lubię ten etap i wyszukiwanie, dopasowywanie, tworzenie :).
To świetna zabawa i odskocznia.
I potem satysfakcja każdego dnia, kiedy się na to patrzy.
Uściski! :)))
Zdjęcie mamy i córki jest moim ulubionym. Bardzo lubię czytać i oglądać jak ktoś porządkuje swoją przestrzeń. Bardzo mnie to motywuje. Masz świetny gust jeśli chodzi o dodatki. Jeszcze raz cieplutko pozdrawiam.
Też bardzo lubię to zdjęcie i wywołuje zawsze mój uśmiech. Córka mi je podarowała na święta, te jedyne, na które przyjechały do mnie razem z moją Mamą do Niemiec (córka przywiozła babcię).
Pamiętam też, jak robiły tę sesję u znajomego fotografa córki 🙂
Dzięki za miłe słowa i serdeczności przesyłam!!!!
Kocham swoje drobiazgi. One pokazują „ja” mieszkańców
Bardzo to miło słyszeć Asiu Czytasiu :)))))
W sumie nie wiem dlaczego przyjęło się uważać, że w życiu ważne są tylko WIELKIE rzeczy. Przecież właśnie te małe drobiazgi często decydują o jakości życia :))).
Pozdrowienia serdeczne!!!
Dziękuję i nawzajem 🙂
Dziękuję Annette! A dziś to już życzę ci udanej środy!
Fajnie, że zaczęłaś personalizować przestrzeń i uczyniłaś ją bardziej swoją. To zawsze wpływa pozytywnie na samopoczucie. Wprowadzenie osobistych akcentów do nowej przestrzeni zawsze sprawia, że czujemy się bardziej komfortowo. Tworzenie przytulnego otoczenia to jak odnajdywanie ukojenia w codziennym życiu 🙂 pięknej niedzieli życzę 🙂
Dobrze mi to zrobiło Aniu,
bo faktycznie jakoś tak mi dziwnie było w tym małym pokoiku, gdzie z moich rzeczy to tylko komputer, szafeczka, drukarka i parę rzeczy w szafie plus rzeczy osobiste w łazience.
Odżyłam i poczułam się bardziej u siebie dzięki tym obrazkom :).
A to wzamacnia!
Uściski i miło, że zajrzałaś :)))
Cieszę się, że dodanie osobistego akcentu poprawiło Twoje samopoczucie w pokoiku! Obrazki mają niezwykłą moc tworzenia przytulnej atmosfery. Trzymaj się, uściski i miło mi było tu zajrzeć! 🙂