Porządnisia czy bałaganiara?
Większość znajomych uważa mnie za osobę bardzo uporządkowaną, taką co to chodzi jak w zegarku, a chwilowe spadki formy trwają u niej może dzień, może kilka godzin. Najczęściej to prawda, zapracowałam sobie na opinię kobiety-cyborga. Przez lata wyrobiłam nawyki sprzątania wokół siebie zaraz po tym, jak nabałaganię, czyli po jedzeniu, a raczej już w trakcie gotowania. I na biurku musi być porządek. Inaczej nie jestem zdolna do żadnej pracy.
Ten obraz jest dość wyidealizowany, bo raczej mało kto dzieli się na social mediach i blogach widokami mało estetycznymi, jak rozrzucone rzeczy, powieszone pranie czy niepozmywane naczynia. Nie no miło by było i naprawdę bym chciała tak mieć wylizane i ułożone otoczenie i mocno się staram.
W sumie nie ma obowiązku dzielenia się swoim bałaganem, ale może na przekór ja się nim właśnie dziś z Tobą podzielę.
Witaj w moim chaosie
Na zdjęciach na Instagramie czy blogu prezentuję w 99 % ładnie ułożone i wysprzątane miejsca i estetyczne otoczenie. W końcu po to założyłam Instagram, żeby dzielić się co lepszymi zdjęciami. Ale czy ja mam zawsze wysprzątaną chałupę?! Chyba w to nie wierzysz! 😀
Kiedy na przykład dopadnie mnie choroba, jak to ostatnie fatalne przeziębienie, które nie chciało mnie puścić przez bite 3 tygodnie, to moją podstawową potrzebą jest położyć się i odpoczywać, a najlepiej spać. W przerwach czasem zrobię pranie, jak już przeziębienie wchodzi w fazę (mam siłę wstać i zaraz uprzątnę ten syf!).
W czasie mojego ostatniego przeziębienia tak wyglądało moje otoczenie, zapraszam do galerii wstydu:
Na tym właściwie mogłabym zakończyć. Ale ciśnie mi się na usta komentarz tych mrożących krew w żyłach obrazków…
Uwaga! Tryb IW-Paolo-Coehlo on:
#prawochaosu #numer1
Nieważne, jaki czasami mamy wokół siebie albo w sobie chaos. Po pierwsze liczy się ten moment, kiedy zaczynamy go porządkować i kiedy dochodzimy do etapu, że już jest całkiem OK, to wystarczy, jeśli to będzie ok dla nas.
#prawochaosu #numer2
Można być chaotycznym i można być uporządkowanym. Najważniejsze, żeby na życie wybrać sobie kogoś, kto ma pod tym względem podobne oczekiwania i wymagania, inaczej takie codzienne czynności jak sprzątanie mogą jednej ze stron odebrać radość życia w zależności od tego, na ile będą wykonane bądź nie.
tryb IW-Paolo-Coehlo off.
A na zdjęciu tytułowym to kółko to lampka do doświetlania kąta do pracy, jeżeli biorę udział w spotkaniach na home office. Proszę się nie śmiać, bardzo nie lubię patrzeć na siebie i widzieć zmarchy i worki pod oczami, bo akurat się nie wyspałam.
Iw, to nie balagan, to ślady zycia 🙂Porządek na półkach ma chyba tylko ten, kto ksiązek nie czyta.A kuchnia, to juz osobny rozdział – idealnie moze przy diecie pudelkowej😉? Szczerze- do większych porzadkow przychodzi co2 tygodnie pani, ja nie mam sily ni ochoty, bodomduzo za duzy, pewnie jeszcze rok pomieszkamy i wrócimy do Poznania,.Pranie suszę na suszarce albo posciele na poreczy schodów🙂, latem w ogrodzie🙂.Lubię porządek,ale nie za wszelka cenę!
Witaj Basiu, jako bardzo młoda osoba miałam o wiele większy chaos, w sumie to może dobrze, że moja córka tego nie widziała. Z drugiej strony w małym pokoju młodzieżowym nie dało się prawie nigdy utrzymać powierzchni bez przedmiotów na nich poustawianych czy poukładanych. Z czasem mieszkałam na coraz to większej powierzchni, najpierw mieszkanie, w którym większy pokój dzieliłam z mężem, potem samodzielnie z córką dwupokojowe mieszkanie, potem dom. No i tak dopiero dałam radę utrzymać porządek, w miarę oczywiście, bo było miejsce, żeby wszystko schować. Teraz mam spore mieszkanie, ale o jeden pokój za małe – biuro mam połączone z… Czytaj więcej »
Tak naprawdę to jestem bałaganiarą. Co najdziwniejsze nigdy niczego w zrobionym przez siebie bałaganie nie szukam, w 95% zawsze wiem gdzie co mam lub gdzie to cisnęłam, Raz na dwa tygodnie przychodzi do mnie „pani sprzątająca” i przed jej przybyciem muszę szybko z lekka posprzątać by mi nie posortowała wszystkiego po swojemu. A pranie suszę na pokojowej suszarce, którą stawiam najczęściej w „salonie”. Serdeczności;)
Jako nastolatka miałam bardzo mały pokój, toteż nie za bardzo miałam wybór, jak odkładać wszystkie rzeczy na poukładane wg własnego systemu sterty. Ja wiedziałam, gdzie co mam i znajdowałam co trzeba zawsze, kiedy sięgałam do danej sterty. Najgorzej, jak tym rzekomym bałaganem czasem zainteresowali się rodzice. Szczególnie mój tata próbował mi to wszystko poukładać w regale, to był to mój największy koszmar, bo potem musiałam znów odtwarzać mój porządek. Na szczęście potem już miałam coraz więcej miejsca na swoje rzeczy. Największy problem z bałaganem mam, kiedy muszę porządkować rzeczy, których nie lubię, jak np. korespondencję z urzędem itp. 🙂 Tu… Czytaj więcej »
Hi hi! Nawet nie wiesz, ile mam kłopotu, gdy chcę wrzucić na bloga fotkę, cykniętą w mieszkaniu. Najpierw długo szukam takiego ujęcia, żeby nie było widać tego całego bałaganu! Czyli rozumiem Cię doskonale!
Oj znam to dobrze, i przeważnie w miejscu, gdzie ma być kadr jest potem idealnie wysprzątane, wylizane i nawet starte kurze! :))))
Dobrze jeszcze, kiedy wykorzysta się ten moment na wyniesienie sterty kubków i innych rzeczy gdzie ich miejsce, czasem mi się udaje :).
Ale kiedy jestem osłabiona, to kompletnie mnie to nie interesuje.
Uściski, oj tak, też Cię rozumiem!!!
Podobnie pościel suszy moja synowa, ja mam suszarkę w łazience pod sufitem:-)
mam koleżankę, którą znam od podstawówki, zawsze na tip – top, nawet jej małe dziecko się nie brudziło, w największy upał była świeża i wyprasowana…
Ja lubię porządek, ale nie perfekcyjny, dom jest dla nas, to nie muzeum!
Gdy mam 3 dni migrenę, to nie rusza mnie żaden bajzel…
Moja córka też ma suszarkę pod sufitem, ale długo trwał jej montaż, bo mieszkanie jest w starym budownictwie, więc sufity są na 3 metrach. A poprzednio też miała rozstawione wszędzie meble z praniem, bo suszarki stojącej nie zabrała w imię zasady, że prowizorka utrzyma się najdłużej, a ona nie chciała tej prowizorki, tylko tę suszarkę pod sufit. 🙂 No i również moja córka miała jedną taką koleżankę, która zawsze była super czysta i wyprasowana, miała porządek w pokoju już jako 8-latka i w ogóle była niedościgniona! Ale to raczej wyjątek, a nie reguła. Dla mnie jak mam wysprzątane i pochowane… Czytaj więcej »
u mnie to jest tak, że pewne ważne rzeczy /np. telefon, portfel, etc/ mają „swoje miejsce” i tylko tam je kładę, a reszta będąca jakoś tam niżej w „hierarchii” cieszy się większym stopniem swobody… za to podłoga, szczególnie dywan w głównym pokoju to już jest koci porządek, leżą tam różne ich zabawki, jakieś kule ze sreberek, czy inne, bliżej nieokreślone, wręcz nienazywalne przedmioty, więc zalecane jest patrzenie pod nogi trawersując to pomieszczenie…
p.jzns 🙂
p.s. oczywiście w jednej z szafek jest też najważniejsza szuflada jak w tym filmiku, nie znam domu, mieszkania, w którym by taka nie istniała:
https://youtube.com/shorts/x9cBBa8M97M?si=pltXrMo5yq0OYC6H
Cóż …. jakby się dobrze przyjrzeć, to mam kilka takich szuflad, bo mebli też mam sporo, ale dzięki temu są one jednak w miarę posegregowane. Najgorzej jest w schowku, ale na szczęście są też półki, na których jest w miarę jakiś porządek.
Najchętniej bym się już nigdy nie przeprowadzała, żeby nie być zmuszoną do porządkowania takich miejsc :)))
Portfel i klucze mam prawie zawsze w aktualnej torbie, problem się robi, kiedy zmieniam torbę. Więc nauczyłam się zawsze sprawdzać przed wyjściem, czy rzeczone przedmioty są w torbie, którą mam ze sobą (jeżdżę teraz po 70-90 km w jedną lub drugą stronę, kiedy zapomnę).
Na podłodze faktycznie prawie zawsze są jakieś kocie zabawki, ale mają też przeważnie swoje główne miejsce :).
kochana byłaś chora, źle się czułaś, ale tego w ogóle nie widać…. a pranie dużych formatów zawsze zimą jest kłopotliwe, u mnie cała wielką sypialanie zajmują suszarki rozstawione, latem widomo sznury w grodzie, pod wiatą a le zimą, gdy piorę koce, kapy, pościele…to mus zastawić dom.
ale ja mam teraz etap, że dom na głowie postawiony bo robię prezenty, prania i dekoruje…a przy tym sprzątamy jakoś tak pełniej :-))to nie masz startu.
Iw, :-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) obuchacha, jak tylko sie obudze i oganę nieco, to zmieszczę kilka zdjęć mojego wstydu, jak ty to nazywasz u siebie. hehe
ale już sie dobrze czujesz?
Ufff, trochę mnie uspokoiłaś, że u Ciebie też pranie malowniczo i wielkopowierzchniowo zdobi i Twój dom. U mnie mniej tego pakowania, bo prezenty już najważniejsze kupione, no i ja w tym roku mało dekoruję. Bardzo jestem ciekawa twoich kątów i o boszszsz, poprawi mi samopoczucie i pokaż trochę swojego bałaganu, od razu mi będzie lepiej, pliiiiiiisssssss!!! A czuję się stosownie do okoliczności, czyli tydzień po chorobie i tydzień po bardzo trudnej walce o moją dalszą przyszłość. Bardzo trudny dla mnie ten grudzień. Chyba napiszę o tym jakoś dopiero, jak to trochę ogarnę, bo teraz cała energia idzie właśnie w porządkowanie… Czytaj więcej »
no to prosze bardzo Iw, speszyl for juę
Już lecę! 😀 !!!!!
Witaj w niedzielny deszczowy dzień 🙂 Interesujące spojrzenie na równowagę między porządkiem a bałaganem w życiu codziennym. Fajnie, że dzielisz się zarówno estetycznymi stronami, jak i bardziej chaotycznymi momentami. To ludzkie podejście do życia, pełne szczerości i autentyczności. Jak radzisz sobie z utrzymaniem równowagi pomiędzy porządkiem a chwilowymi „mrożącymi krew w żyłach obrazkami 🙂 Tak sobie myślę o sobie i o tym co i mnie się dzieje…. osobiście uwielbiam porządek i lubie wiedzieć gdzie co mam, ale moją trójka ma gdzieś sprzątanie i porządek im bałagan nke przeszkadza i ja się poddałam 😉 przegrałam ta walkę i doszłam do wniosku… Czytaj więcej »
A wiesz, właśnie u Ciebie byłam, ale nie zdążyłam się wczytać! Witaj znowu Aniu, ardzo lubię porządek, czuję się w nim dobrze, mój partner też na szczęście lubi, więc nie wchodzimy sobie z tym na głowę, tylko oboje czujemny się odpowiedzialni i lubimy mieć poukładane, ufff… Ale kiedy jeszcze córka mieszkała ze mną, to czasem po prostu unikałam wchodzenia do jej pokoju, żeby się nie denerwować, albo wchodziłam kiedy jej nie było, żeby mi wk____w przeszedł i żeby całej złości nie wylać na dziecko, które dopiero uczy się porządku. Co ciekawe teraz jest minimalistką i jeszcze bardziej dba o porządek… Czytaj więcej »
Muszę przyznać, że jesteś odważna prezentyjąc w necie swoje bałagany. 🙂
Mimo to nie robią one na mnie takiego wrażenia, jak bałagany mojej rodziny po mojej nieobecości (sami faceci z trzylatką na czele).
Te bałagany to jest dopiero hard-core! Moje życie to wieczne porządkowanie, choć mam jeszcze nadzieję, że z tego chaosu wyrosną. Pozdrawiam serdecznie na nowy, dobry tydzień. 😉
MaB – kilka dni się wahałam przed publikacją, a potem stwierdziłam, że raz kozie śmierć, i nie taki bałagan straszny :)))). Widywałam układy przestrzenne u mojej przyjaciółki z trójką dzieci, więc conieco wiem i nie robiło to na mnie wrażenia, bo przychodziłam sobie pogadać z nią, więc mogłam przełożyć pranie z fotela na wersalkę i usiąść tam, gdzie sobie zrobiłam miejsce. Ludzie są ważniejsi. Chociaż mogę ci powiedzieć, że moja córka wyrosła z bałaganu, jak zamieszkała na swoim. Więc jest nadzieja! :)! Ale miała wtedy 20 lat 🙂 Porządkowanie to zadanie wszystkich członków rodziny, chociaż wiem, jakie to trudne, żeby… Czytaj więcej »
Ja to nazywam harmonią chaosu. Czasem trzeba wyluzować, odpuścić. Wiadomo, że nikt nie lubi siedzieć w brudnym domu, ale ja miałam tak samo, jak dwa tygodnie leżałam na zapalenie oskrzeli. I takie sytuacje się zdarzają.
Myśli a la Paolo – super!
Zdrowiej piękna Kobietko, wtedy sobie wszystko poukładasz i posprzątasz na błysk. Serdecznie pozdrawiam!
Harmonia chaosu, poczekaj to musi mi wybrzmieć na języku, ale to ładne określenie jest!
Bardzo trudno mi przychodzi odpuszczanie i może dlatego mimo wszystko zawsze staram się sprzątać na bieżąco. Daję radę przeważnie, ale najgorszego nie daję rady: mycie okien jest dla mnie najgorszą karą! Jak kiedyś już będę bardziej stabilna finansowo, to będę komuś wolała za tę robotę zapłacić! 🙂
Zdrowieję i czuję się coraz lepiej, na szczęście to było przeziębienie, ale jakieś wyjątkowo wredne.
Uściski!
Nooo nie…to zdecydowanie nie jest chaos 🙂 Instagramowe klimaty są tylko na Insta i zwykle są kadrami odpicowanego skrawka miejsca pośród wnętrza nieodpicowanego lub zabałaganionego. P.S. Zauważyłaś, że na pięknych katalogowych wnętrzach urządzenia nie mają nigdy okablowania? P.P.S. Jak jeszcze byłam w podstawówce, miałam ja szawkę. A w tej szafce wszystko przemieszane. Lecz ja potrafiłam w ten bajzel włożyć rękę i wyjąć to czego potrzebowałam. Gorzej gdy ktoś inny nagle mi coś tam poprzestawiał – wtedy już się nie dało 😉 P.P.P.S. Ta szafka czasem mi się nadal śni po nocach, zwykle szukam w niej planu lekcji i nie mogę… Czytaj więcej »
szafkę*
🙂
Na instagramowych ustawionych sztucznie zdjęciach mamy katalog. A katalog zwykle jest martwy, jest wzorem, który możeby przyjąć jako standard wyjściowy dla siebie, jeśli nam się spodoba, ale którego ideału nigdy nie uda nam się sięgnąć! A nawet jeżeli, to po 5 minutach dojdzie na stoliku do kawy miseczka z orzeszkami, a na biurko jakieś papierzyska czy segregator. Podobnie z kuchnią :)))). No też właśnie zawsze się dziwiłam, jak to możliwe, że te ich wszystkie laptopy na zdjęciach nie mają okablowania :))), bawi mnie to, biorąc pod uwagę, jak szybko akumulatory z wersji ładowanie raz na 8 godzin przechodzą do wersji:… Czytaj więcej »
Mam to samo – wolę peryferia na kablach, bo są niezawodne. Nawet komputer „Smok” do pracy ma internet podpięty przez kabel. Kiedyś próbowałam myszy bezkablowej i szybko wróciłam do kablowej gdy mi kilka razy straciła łączność podczas zaznaczania obiektu lassem w photoshopie – dawno to było, ale od tamtego czasu już nawet się nie rzucam na bezprzewodówki 😉 Fakt, do lapka też czasem podpinam zewnętrzną mysz i klawiaturę, marzy mi się taki dodatkowy ekran boczny, choćby jeden, bo w służbowym mam dwa ekrany i jest to duża wygoda jednak (acz i trzema bym nie pogardziła). Tak że u mnie nigdy… Czytaj więcej »
Cieszę się, że specjalistka od IT też woli kable, bo są niezawodne 🙂 (dopóki się nie popsują :).
W pracy na praktykach miałam też ten od lapka plus dwa dodatkowe, czyli w sumie trzy. Bardzo duża wygoda.
W domu mogę podłączyć ekran do laptopa, ale jeszcze tego nie zrobiłam, bo zbyt rzadko tu ostatnio pracowałam. Ale dziś już usiadłam do komputera, na razie trochę do zabawy, ale jutro może sobie też przygotuję narzędzia do pracy.
Też się cieszę, że Mozart jest taka grzeczna, nic nie niszczy ani nie zrzuca.
Kochana Kicia 🙂
Jak i Twoja Piesia :))))
Można by rzec święta kicia i święta piesia – grzeczne w kosmos 🙂
Hehe, chyba powiedziałam to w złą godzinę 😀
Wczoraj mi Mozart o 6 rano strąciła kubek z wodą na szczęście tylko wodą, ale zalało szafkę nocną, cały bok łóżka, materac, podłogę, szufladę w łóżku itd. Musiałam to posprzątać, mimo że położyłam się po 2 i nie mogłam zasnąć 🙂
Uściski dla Twojej Piesi grzecznej w kosmos!!!
Cyborgiem bym się nie nazwała, ale reszta z pierwszego akapitu to cała ja. Już tu kiedyś o tym pisałam, że chodzę jak nakręcany zegarek, w którym od czasu do czasu trzeba naciągnąć sprężynę. Poluzowanie sprężyny trwało u mnie góra trzy dni, ale zauważyłam że z wiekiem góra trzy dni trwa u mnie prawidłowy naciąg sprężyny, a potem jest chaos. Jest taka teoria, że jak masz poukładane w życiu, to i wokół siebie też. Niektórzy twierdzą, że to nie prawda, ale u mnie właśnie tak jest – jak mi się wali, to robi się wokół mnie bałagan, obecnie taki, że już… Czytaj więcej »