Pisanie jest bardzo przyjemnym procesem, dającym wiele radości. A szczególnie, kiedy można na nie znaleźć czas wśród swoich zwyczajnych codziennych obowiązków.
Bywają jednak takie chwile, że od życia realnego dostajemy takiego kopa na rozpęd, że energii wystarcza wyłącznie na zajmowanie się bieżącymi sprawami, bo bez tego można utonąć.
Wszystkich ciekawych, co u mnie, pozdrawiam więc ze środka morza, na którym staram się utrzymać na powierzchni. Z tego miejsca częściowo widać brzegi, więc można sobie wybierać, w którą stronę płynąć. Na szczęście nieźle pływam, choć ostatnio trochę wyszłam z wprawy. Z drugiej strony i najlepsi pływacy miewają trudne chwile i momenty utraty energii. Poza tym to morze jest mimo wszystko z mojej perspektywy i w tym momencie nieogarnione i jeszcze nie wiem, gdzie się na nim znajdę za kilka tygodni i miesięcy.
Będzie mi więc miło, jeśli będziecie trzymali za mnie kciuki i dopingowali. Nie ma sensu pytać teraz o szczegóły. Prędzej czy później napiszę, gdzie to morze i w którym porcie wypłynę, na razie przyjmijcie, że jestem w ruchu i potrzebna mi kupa dobrej energii i szczęścia, żeby ten ruch poszedł we właściwą stronę.
Żeby tradycji stało się zadość, pokażę Wam jeden z pięknych krajobrazów zimowych, rzadko widywanych w Bremerhaven. To zdjęcie pochodzi sprzed kilku dni. Tego dnia byłam na spacerze nad morzem, jak zwykle.
Na spacerze tego dnia spotkałam całe mnóstwo ludzi, zjeżdżających na sankach…
No właśnie, też bym się bała. Na szczęście dzieciom towarzyszyli rodzice. Ci tutaj proszę bardzo:
A większość zjeżdżała jednak w stronę lądu.
Inni odbywali rodzinne spacery. Takie sielskie obrazki.
I tymi pięknymi obrazkami się na dziś z Wami pożegnam. Jeśli się Wam spodobały, mogę ich pokazać więcej w jakiejś przerwie w pływaniu. Wystarczy napisać, czy chcesz zobaczyć jeszcze trochę śniegu na tle pogodnego nieba w Bremerhaven.
Klik dobry:)
To trzymam kciuki za powodzenie i życzę przyjaznego wiatru w żagle. Płyń bezpiecznie we właściwą stronę, o!
Pozdrawiam serdecznie.
Dzień dobry alEllu,
dziękuję, każde dobre słowo i energia się liczą. 🙂
serdeczne dzięki!
No to Dziewczyno pomyślnych wiatrów i stopy wody pod kilem! I zatkaj uszy gdy z daleka usłyszysz zwodniczy śpiew Syren.
Na syreny i syrenki to ja raczej odporna jestem, a za życzenia serdecznie dziękuję, od Ciebie biorę w ciemno, bo zawsze są szczere i dobre.
Dzięki, że jesteś Anabell!!!
Szczerze? Śniegu mam już powyżej uszu. Patrzeć na niego nie mogę!
Ale na morze mogę się gapić godzinami…
Tylko wiesz, nie toń tam w tym morzu, bo jeden taki – di Caprio mu chyba było – utonął i potem mu taka broda wyrosła, wyglądał jak niedźwiedź. Nie byłoby Ci w takim czymś do twarzy.
Masz rację Nitagerze, nie chcę utonąć już choćby dlatego, żeby mi ta broda nie wyrosła, bo faktycznie jak tak się przeglądam, to mi zarost nie pasuje. 🙂
Dzięki!!!
Dzisiaj z wielkim trudem odkopałem spod śniegu samochód. Oskrobałem i nawet odśnieżyłem miejsce parkingowe, bo inaczej nie dało się wyjechać. Ale i tak nigdzie nie pojechałem. Zanim skończyłem, zrobiło się za późno.
Nienawidzę zimy!
Jeśli znów będę musiała odkopywać samochód (tutaj jednak pada mniej), to chyba też znienawidzę zimę do końca!
a ja sądziłem, że dostałaś takiego kopa, że na pisanie, to już w ogóle nie starczy miejsca.
W sumie tego czasu i miejsca mam obecnie niesamowicie mało. Ale postanowiłam jednak nie skazywać bloga na zamarcie i zapomnienie, a może dzielenie się wrażeniami z różnych innych dziedzin, nie tylko tych, od których dostaje się kopa, może się tu nawet powieść. 🙂
w takim razie – więcej energii, jak kupy – niech się spełni to, o czym się dzieje owo milczenie chwilowe. i niech zaowocuje czymś, co warto wspominać. trzymaj się ciepło i zdrowo.
powieść? intrygująca sugestia!
Trzymam kciuki, dopinguję i życzę spokojnego rejsu do tego portu, co trzeba. Zimy i śniegu na zdjęciach nigdy dość. Trzymaj się ciepło 🙂
Bardzo mi się podoba życzenie „spokojnego rejsu do tego portu, co trzeba„. Postaram się je zrealizować. 🙂
Mam tych zdjęć jeszcze troszkę, więc dla samego pooglądania może zrobię jeszcze wpis!
Jeśli mają się ziścić jakieś plany lub marzenia to trzymam mocno kciuki!
Piękne rejony masz na swoje spacery, a i pogodna świetna była.
Ile radości może dać taki zimowy spacer!
Też mam nadzieję, że plany pójdą w dobrą dla mnie stronę. I cieszę się, że kolejna osoba mi dobrze życzy. 🙂
Faktycznie miejsca na spacery tu dostatek i z tego, jak z każdej małej rzeczy się cieszę 🙂
Niech kompas wytycza Ci tylko tę dobrą ścieżkę, a kicia mizia ogonem na pocieszenie , każdy się zmaga z jakimiś przeciwnościami , ale trzeba dawać im opór , myśleć pozytywnie. Z Włoch dochodzą wieści , ze zaczynają kwitnąć kwiaty i czuć już wiosnę , może uda się zwiedzic Mediolan albo Barcelonę i z tym optymistycznym akcentem ślę do Ciebie dobre fluidy , trzymaj się 😀
Myślenie pozytywne zawsze u mnie dominowało i tak zostanie. A że chwilami nie jest świetnie, to niestety tak funkcjonuje świat.
U nas póki co śniegi na przemian z lodem, albo śnieg z deszczem.
Pozdrowienia, dzięki za kciuki!
Iw obojętnie co robisz i jakie masz plany, oczywiście trzymam kciuki i przesyłam tony dobrej energii, dobrze, że u Ciebie ruch w interesie i że zdrowa jesteś. Nadrobiłam wpisy i proszę dawaj znać o nowych wpisach, bo mi się nie wyświetlasz… w aktualnościach. Sciskam.
Cieszę się, że trzymasz kciuki, bo to bardzo potrzebne. U mnie aktualizują się wpisy na liście „czytelnia” (mam do tego oddzielny blog, nawet nie wiem, jak to się teraz robi na bloggerze). Głupio tak nagle wpadać i zapraszać na blogaska, bo coś napisałam :).
Może trzeba mój blog inaczej dodać na liście czytelniczej? U Anabell się udało.
Pozdrowienia i serdeczności!
płyń śmiało, najważniejsze żeby kra na Tobą nie zamarzała 🙂
a śniegu nie lubię, aczkolwiek bardziej wnikliwie badając sprawę, to wiosłować szuflą nie lubię, nie jest to forma ruchu na świeżym powietrzu budząca mój entuzjazm…
p.jzns 🙂
Pływam, odgarniam krę bo łatwo nie jest.
I wiosłować szuflą też nie umiem. Mój entuzjazm budzi zbliżająca się wiosna, śniegu to ja jednak aż tak nie uwielbiam.
Też Cię serdecznie pozdrawiam!
No i jak to tak? Teraz ma mnie ciekawość zżerać przez ten cały czas a Ty sobie idziesz? 😉 Żartuję 😀 Cokolwiek przemyśliwujesz, nad czymkolwiek pracujesz, życzę powodzenia i ślę moc dobrej energii! A może jakiś kapok albo przynajmniej dmuchanego flaminga Ci podesłać? P.S. Moja wyobraźnia już widzi, jak rozpędzony z górki dzieciak zmiata po drodze zabezpieczającego zjazd rodzica i razem plum! – do lodowatej wody 😛
Powiem Ci, że patrząc na te dzieciaki na sankach też się dziwiłam, że żadne nie wylądowało w wodzie.
Dla mnie kapok – nie umiem pływać w kapoku, jak już to kamizelka ratunkowa, bo wybieram zwykle większe akweny :). I byle bez rekinów!
Wish me luck 🙂
Wish you luck 😘 A kysz rekinom 🙂
O, i tu od razu widać przewidującą kobietę! :))) A wiesz, że o tym samym pomyślałam!
Ilekroć wchodzę na bloga czytam o przemeblowaniach, zamianach miejsca pobytu. Skąd Ty bierzesz na to siły?
Niechaj ten wiersz K.I.Gałczyńskiego będzie talizmanem w tej morskiej podróży,oby ów port ,do którego zmierzasz dał wiele energii, szczęścia i satysfakcji.
Witaj Imienniczko. Ja się nie zastanawiam, skąd brać siły, tylko kiedy trzeba biorę się do pracy, korzystam ze wsparcia, jakie tylko się da zebrać wśród przyjaciół, którzy na szczęście znają mnie i we mnie wierzą. A potem robię swoje.
A kiedy robię i żyję tak, jak mi mówi moje wewnętrzne przekonanie, to i siły i energia same się znajdują.
W niektórych sytuacjach masz do wyboru tylko walczyć albo się poddać. A dopóki chodzimy po tym świecie to uważam, że bardziej warto walczyć!
pozdrowienia i cieszę się, że Ty też trzymasz kciuki!
Iwonka, trzymam kciuki! Co by nie było, ja jestem zawsze z Tobą i służę słuchawką do wygadania się ;)) Uściski i powodzenia, silna kobieto! <3
Bardzo sobie cenię tę możliwość i kiedy będzie trzeba, na pewno skorzystam. Nie pierwszy już zapewne raz i nie ostatni.
Uściski
Buziaki :))
Powodzenia więc!
A co tam, nie będę przesądna – przyjmuję życzenia, żeby się spełniły!
Sielskie, zimowe obrazki z refleksami w tle.
Dróg do wyboru sporo, ale jeśli jakąś obierzesz, nie żałuj, że to TA.
Serdeczności i radości
Słusznie, jak już wybiorę i nią pójdę, to będę robić wszystko, żeby było jak najlepiej.
Uściski!
Niech Cię Kairos prowadzi i wybierze szczęśliwy moment do wykorzystania szansy na sukces.
Życzę słonecznego przedwiośnia
Niech!!!
I nawzajem :)))!!!
Skoro potrzebna dobra energia, to i ja jadę z czubatą taczką swojej dla Ciebie:). Wspieram Cię w myślach, a nuż to poczujesz? Niech się wszystko pomyślnie poukłada, a potem nam opowiesz:). Pozdrowienia i całusy!
Dziękuję Elu, każda paczka czy taczka dobrej energii w cenie! :)))
Zastanawiam się dokąd zmierzasz. I trzymam kciuki 🙂
Pewnie los już wie dokąd, ale ja jestem dopiero w trakcie planowania trasy. 🙂
wreszcie zaktualizowałam sobie Twój blog… 🙂
morze kocham miłością niezmienną, szczególnie Bałtyk (może dlatego, że innego nie znam? 🙂 ) i mogłabym nad nim spacerować bez przerwy, ale nie mogę, dlatego Tobie trochę zazdraszczam…
oraz powodzenia w tym tam, co to Ty wiesz… 😀
Też się cieszę, że dotarłaś i już jesteś Frytko. 🙂
Spacerowanie nad tutejszym morzem należy do jednej z moich większych przyjemności. Śmiało więc zazdraszczaj 🙂 a najlepiej przyjedź tu kiedyś, bo to piękna okolica!
Dziękuję, każde dobre życzenia przyjmuję z wdzięcznością. 🙂