Proces zdrowienia
Dość długo to trwało, ale już mogę powiedzieć, że jestem zdrowa.
Covid trzymał mnie przez równy tydzień i podarował mi jeszcze tydzień słabości i kiepskiego samopoczucia. Dałam wprawdzie radę brać udział w zajęciach, ale nawet w trakcie dopadał mnie sen. Po zajęciach zostaje mi naprawdę mało czasu na cokolwiek, ale udało mi się kilka razy wybrać na rower, początkowo na bardzo krótkie trasy, powoli je wydłużam. Ale naprawdę póki co forma u mnie nienajlepsza.
W grupie w sumie było nas czworo chorych, ja doszłam najszybciej do zdrowia. Najgorszym chyba objawem pocovidowym była beznadziejna koncentracja. Trudno jest uczyć się nowych, trudnych rzeczy, kiedy organizm potrzebuje głównie snu, wypoczynku, a głowa ledwo co kojarzy. Niestety z tego powodu nie poszło mi jedno kolokwium. Nie byłam wprawdzie jedyna, ale świadomość, że przy normalnym stanie byłoby o wiele lepiej mocno podkopała moje morale.
Wracam do formy
Na szczęście już mi wraca i normalna forma, i koncentracja. Nauka z powrotem zaczyna sprawiać radość, a zadania praktyczne wychodzą mi już coraz lepiej.
Z radości: w poprzedni weekend w Bremie wzięliśmy ze znajomymi udział w festiwal International Maritim Festival z muzyką folkowo-metalową, który odbył się w Bremie. W poprzedni weekend robiliśmy zdjęcia artystki z grupy tancerzy na szczudłach, a skoro tak dobrze nam poszło, powtórzyliśmy to podczas występów na żywo, też w Bremie.
A tutaj parę zdjęć z artystycznych występów grupy na szczudłach z Bremy @stelzenart.
Poprzednio pozowała nam Katharina. Zobacz, jakie z tego wyszły fajne filmy i zdjęcia:
A tu mała galeria z mijającej soboty, dla tych, którym nie po drodze z Instagramem, w tym kilka moich portretów.
Dobrze jest iść gdzieś z ludźmi na żywo, posłuchać muzyki, porobić zdjęcia, nacieszyć się wspólnym towarzystwem.
To niby takie banały, ale właśnie z nich składa się życie, to prywatne, realne.
W procesie zdrowienia warto też uwzględnić oczyszczanie otoczenia z wszystkiego tego, co szkodliwe, nieżyczliwe, chore i obciążające. Od dawna robię to regularnie. Takie życiowe porządki są nieco bolesne, ale konieczne.
Ale kolorów!! Przepięknie:-)
Cieszę się, że dochodzisz do siebie, działanie covida na układ nerwowy bywa długotrwałe i zadziwiające.
Oby już tylko coraz lepiej:-)
Bardzo dziękuję Jotko, cieszy mnie, że Ci się podobają zdjęcia naszych „motyli na szczudłach” 🙂
Mam wrażenie, że wpływ covidu na układ nerwowy już minął, czuję się dobrze, zapamiętuję z powrotem wszystko i myślę logicznie 🙂
pozdrowienia i serdeczności!
motyle z nogami jak słupy, aż do sam… do samych skrzydeł 🙂
tak swoją drogą, to zachorować w środku Lata to drobna masakra… ale widać, jak zindywidualizowane bywa to chorowanie na covid: u mnie było 2 dni męczarni, potem 5 dni snu, a ósmego dnia rano powrót do standardowego tripu tak, jakby w ogóle nic się nie wydarzyło…
no, to miłego oczyszczania…
p.jzns 🙂
Miło mi, że Ciebie również ucieszyły te nasze motyle z Bremy 🙂
Czasu chorowania się nie wybiera, na szczęście w miarę łagodnie i tak się ze mną obszedł covid.
Mam nadzieję, że więcej mi się nie przyplącze to cholerstwo!
Oczyszczania i napraw ciąg dalszy. Trzymaj kciuki 🙂
Pozdrowienia serdeczne!
Świetnie, że wracasz do formy, a kolokwium chyba można poprawić, prawda? Motyle przepiękne. Pozdrawiam 🙂
Dziękuję, czuję się już właściwie całkowicie dobrze.
Można napisać od nowa, jeśli się nie napisało w terminie. Poprawki – nie wiem, nie dowiadywałam się, pewnie można. Ale przy bieżącej nauce i przygotowaniach do kolejnego to nie lada problem.
Pozdrowienia Annette 🙂
Bycie częścią takiej przestrzeni, jest optymistyczne 🙂 Zdrowia dla Ciebie 🙂
Bardzo Ci dziękuję Iva, optymizm to moje drugie imię. Przeważnie.
Tobie też samych dobroci i serdeczności 🙂
No to bite dwa tygodnie plus dochodzenie do formy. Ja nigdy nie doszłam (((a teraz przy drugim jestem zmartwiona. Co to będzie. Zwłaszcza że za chwilę szkoła…Trzymaj się Iw.
Oj Biedna, to Ciebie też złapał covid. Mam wrażenie, że łapie jak tylko mamy trochę za duże obciążenie i odporność spada. Zawsze wtedy czepiają się różne g…a.
Ja w trakcie nauki ledwo znajdowałam czas na cokolwiek poza dojazdami, do tego zakupy, jakiś obiad czyli choć raz dziennie coś na ciepło, trochę oporządzenia chałupy, a i tak nie nadążam z tym ostatnim.
Trzymaj się cieplutko, ściskam 🙂
Ha! Nowa epidemia – też miałem i też tydzień dochodziłem do siebie. Chociaż, gdybym nie zrobił testu, nawet bym o tym nie wiedział.