Człowiek śpi głęboko, ale nie może się na sto procent odprężyć, bo co godzinę bije mu kurant! I tak liczę: jeden + dwa + trzy + cztery + pięć + sześć + siedem + osiem + dziewięć + dziesięć + jedenaście + dwanaście. Aha, to już północ. Trzeba odłożyć książkę i spać… Za chwilę…
Jeden … Jeszcze chwilę… + jeden + dwa.
I tak ciągle. A wtedy często książka wygrywała ze snem.
Ile miał małych zegarków ręcznych, nie zliczę.
Specjalnie mówię, że tata miał te zegary, bo mama tylko je tolerowała. Mama zawsze była bardzo tolerancyjna dla taty.
Mnie do mojego małego młodzieżowego pokoju też ciągle próbował jakiś powiesić, najlepiej kolejnyn z kurantem. Pamiętam, ile wojen stoczyłam o to, żeby nie dostać kolejnego zegara do pokoju. 🙂
Bo uwielbiał te swoje zegary nakręcać.
Mimo moich intensywnych sprzeciwów tata ciągle ponawiał propozycje powieszenia u mnie zegara, a mama próbowała go odwieść od kupienia kolejnego. I tak to trwało latami, dopóki żył.
Wracając do roku 2018.
Z tym, że ja wybieram proste wygodne formy, kieruję się w tej chwili ceną i najważniejsze dla mnie jest, żebym mogła w każdym pomieszczeniu sprawdzić, która godzina.
Ten buirkowy jest wieloczynnościowy, wskazuje oprócz czasu także datę, dzień tygodnia, tydzień kalendarzowy, temperaturę i fazę księżyca!
Zegary wiszą już: w kuchni, w sypialni i w dużym pokoju, w gabinecie.
Wiszą nad drzwiami.
Ich tykanie odmierza czas i uświadamia jego bezpowrotne przemijanie.
Nie są wyszukane, takie jakie wyszukiwał mój tata są zwykłe i proste, jedyna ekstrawagancja to kolor czerwony zegara w sypialni.
Zegar w kuchni jest bardzo prosty w formie, nie ma żadnych wodotrysków.
Ciekawostką jednego z moich zegarów ściennych jest to, że się sam ustawia, dodatkowo pokazuje też temperaturę i wilgotność powietrza.
Ten w gabinecie też to potrafi, ale niestety ustawia się go już ręcznie.
Najwyraźniej odziedziczyłam po tacie przywiązanie do zegarów i muszę mieć wszędzie chociaż jeden na widoku.
A jak jest u Was z zegarami? Są wśród Was podobni do mnie walnięci na punkcie zegarów? Ulżyłoby mi.
Są, są:) Zazdroszczę tego, który się sam ustawia! Dwa z moich tak trudno zawiesić, że gdy następuje zmiana czasu, nie przestawiamy, czekamy na powrót letniego/ zimowego:) I tak przez pół roku mamy właściwy, a drugie pól- dodajemy godzinę:)Noszę też zawsze na rękę … i te dobieram starannie, jak biżuterię!Ostatnio ( bo lato i widać ten zegarek) co chwilę ktos pytał mnie na plaży o godzinę, ludzie już zegarków nie noszą!
Czyli nie tylko ja jestem obstawiona, obłożona zegarami. A takiego na rękę nie noszę, to znaczy noszę od czasu do czasu, ale potem mi przeszkadza i zdejmuję. Muszę sobie znów kupić taki sportowy, mój ostatnio gdzieś zaginął podczas przeprowadzek, te mi najmniej przeszkadzają. 🙂
Kochana, to nie tylko twój tato, chyba wszyscy faceci lubią gadżety. Lubił też mój teść, lubi mój mąż. Gdy spałam raz u teściów, nie zmrużyłam oka przez zegar z kukułką…
My w sypialni mamy zegar z radiem, który wyświetla godzinę na suficie, taki bajer, co nie oznacza, że mąż przestał rozglądać się za kolejnym…
Widzę, że przypadłość jest powszechna a nie tylko mojego Tatę (i mnie) dopadła 🙂
Ten bajer to ja poproszę, aż mi się prosi o taki nowoczesny zegar w mieszkaniu w Warszawie, poszukam 🙂
Ślubny przywiózł kiedyś z Sojuza zegar z kukułką. Wyłączyłam mu kukanie, bo mnie denerwowało.W domu rodzinnym miałam zabytkowy stojący zegar, taki jeszcze z domu rodzinnego mego dziadka. Mam go do dzisiaj, choć już nie działa, ale jestem do niego przywiązana.Wybijał co pół godziny. Niestety naprawa przekracza jego wartość jako zabytku, więc stoi tylko jako ozdoba w moim pokoju.Poza nim mam w pokoju tylko mały budzik, mąż w swoim pokoju ma drugi, w kuchni nad drzwiami wisi zegar a w przedpokoju stoi na półce "stacja meteo".Ale gdy się wybiorę na "pchli targ", to kto wie czy aby nie kupię jakiegoś zegara.… Czytaj więcej »
Widziałam ostatnio taki decoupage'owany zegar, bardzo piękny, pewnie zrobisz, jak Cię znam :).
Stacja meteo też by mi się przydała, jedną mogę wprawdzie wziąć tu ze starego domu, nawet mam obiecaną, tylko ciągle zapominam zdemontować. Ale chyba muszę się pospieszyć, bo dom ma szansę na szybką sprzedaż.
Te z kukułką są fajne, ale tylko dopóki stoją w sklepie, w domu nie da się wyżyć z kukającym do godzinę, a co gorsza, co pół godziny, ptakiem 🙂
My mamy sporo zegarów, też wiekowe, wszystkie działające, bijące. Śpimy i ich nie słyszymy ale gdy któryś staje, budzimy się😀😀😀 Zegary jako pamiątki rodzinne inaczej odmierzają czas. Pozdrawiam.
Pamiątki po Dziadku pewnie odziedziczy moja córka, bo ona jest dobra w tych sprawach retro i sama sobie tak dobiera umeblowanie. Mnie się podobają i te stare i te nowoczesne. 🙂
p.s. przypomnij mi może adres Twojego nowego bloga, bo nie wpisałam od razu na listę i teraz szukam na Twojej G+, ale tam nie znajduję. 🙂
zapraszam tutaj https://czaisiewnas.blogspot.com/
Piekna pasja, a do tego pewność, że wszędzie… będziesz na czas 🙂 🙂 🙂
Być może właśnie dlatego mam tyle zegarów, że bardzo trudno mi być na czas! :)))
Uświadomiłaś mi, że jestem obłożony zegarami:)W kuchni trzy. Ten na okapie i w mikrofali rozjechane, nie ma co ustawiac, bo i tak w razie braku prądu staną. Trzeci wisi na ścianie, pokazuje godzine przybliżoną. Taki do np mierzenia czasu gotowania czegoś tam. Duży pokój – cztery.Jeden ozdobny, cos tam pokazuje. Drugi – stacja pogodowa, służy głównie do pokazywania zewnętrznej temperatury w cieniu. Trzeci w tunerze tv, jakiś mały , z daleka nie widać… I czwarty, stojący na tunerze a pod odbiornikiem TV, elektroniczny z dużym wyświetlaczem. To chyba główny zegar w domu. Sypialnia- dwa. Jeden to stacja pogodowa, godzinę i… Czytaj więcej »
Faktycznie nieźle :), przebiłeś mnie, moje zegary i chyba nawet te tatowe :))).
Tych na urządzeniach kuchennych prawie nigdy nie ustawiam z tego samego powodu, jedno wyłączenie prądu (a w poprzednim domu były częste choć na parę minut), i już nie ma godziny.
Ten wyświetlający się na ścianie mnie korci, widziałam gdzieś już takie, może poszukam sobie do mieszkania w Warszawie, bo tam tylko jeden malutki taniusi budzik kupiony, żebym w ogóle wiedziała która godzina. Bo ja też to lubię wiedzieć, zamiast szukać po domu zegara. 🙂
Moj Ex kolekcjonuje zegary, stare, takie antyki, niektore sa bardzo ladne, ma ich bardzo duzo, sa w naszym domu w country, wisza, stoja w kazdym pomieszczeniu, juz bym ich nie miala ochoty liczyc. Ale ja nie zasne przy zadnym tykaniu, dlatego jak jestem tam to Ex musi wynosic wszystkie zegary z tego pokoju w ktorym spie.
U siebie w domu mam minimum, kilka i w zadnym wypadku w sypialni, spie przy otwartym oknie i ptaszki mi nie przeszkadzaja, wiatr i deszcz pomaga spac, ale nie zegary.
Witaj Marigold. Mój tutejszy zegar w salonie jest najcichszy, obawiałam się trochę, że ten w sypialni będzie mi przeszkadzał tykaniem, ale widzę, że nie przeszkadza.
Widzę, że te stare zabtywkowe zegary to często typowo męska przypadłość.
Mnie zegary nie przeszkadzają, czasem hałasy innych ludzi, kiedy są wyjątkowo głośni. Ale te kuranty, kukułki i zbyt głośne tykanie, albo tykanie kilku zegarów to już i owszem. 🙂
Nienawidze tykania zegara, nie jestem w stanie przy tym spac. Mam taki jeden tykajacy, ktory dostalismy w prezencie slubnym, ale stoi sobie w salonie to go nie slysze. Poza nim, normalny zegar to mam jeden, wisi w kuchni na scianie. Reszta to wszystko elektroniczne. Wiec w salonie mam oprocz tego tykajacego jeszcze jeden elektroniczny i stacje pogody. W kuchni oprocz tego na scianie jest zegar w mikrofalowce i piekarniku, w goscinnych sypilaniach sa radyjka z zegarkiem, w gabinecie nie ma zegara, ale przeciez jak sie komputer wlaczy to pokazuje czas 🙂 U siebie w sypialni mam zegar elektroniczny z wyswietlaczem… Czytaj więcej »
O, Ty też masz taki z wyświetlaczem, zaczyna mnie to kusić, coś takiego bym też chciała, coś czuję, że będę chciała taki prezent pod choinkę 🙂
Żywe zegary są oczywiście najsłodsze, ale i najbardziej wymagające. Elektroniczemu zmienisz baterie raz na dwa lata i jest. A taki kot wymaga znacznie więcej obsługi. :)))
Twój tata świetnie by się dogadał z moim teściem, który ma zegar nawet ….w wc:))
Pozdrawiam
Wiesz, w poprzedniej łazience też miałam zegar!!! :)))
Moja mama wszędzie ustawiała kiedyś zegary. Jak one tak tykały, czasami bywało, że w ciszy jak byłam sama w domu, dostawałam szaleja… nie mogłam się skupić na książce. Od tamtej pory wyrzucam zegarki. U nas w domu wisi jeden na ścianie tykający – J E D E N ! !
Elektroniczne są ciche, mam J E D E N. Nawet naręcznego nie noszę.
Naręcznego też od jakiegoś czas na co dzień nie noszę, bo zapodziałam gdzieś mój ububiony. Ale na ścianach lubię je widzieć, chociaż faktycznie, kiedy tykają zbyt głośno, to w pierwszej chwili słyszę, a potem … usypiają mnie. 🙂
No całkiem sporo masz tych zegarów. Mówiąc szczerze mam ich też całkiem sporo. Głównie przywoził je mój dziadek. Dziś, chociaż nie wszystkie chodzą – nie kupuję baterii to tworzą ozdoby na półkach. Są z misiami i delfinami są z Maryjka itd.
Na nasze wesele też dostaliśmy wielki zegar ścienny na nakręcanie. W sypialni też mamy po dwa zegaro-budziki. 🙂
Ano widzisz, trochę tych zegarów masz! 🙂 W sumie jakby policzyć, wyszłoby, że podobnie jak ja!
Iwonko, dzięki Twojemu postowi właściwie sobie o nich przypomniałam 😀
Przeliczyłam moje zegary…..trzy, bez tego na ręce i tego w komórce i tego na wyświetlaczu dekodera. No dobra, też jestem otoczona zegarami. Ale kiedy żyje się w biegu, chyba nie ma innego wyjścia.
Mieszkam niedaleko kościoła, więc wiem o czym mówisz. Co pół godziny z wieży rozlega się dzwon. Co prawda o 21 ostatni, ale o 6 rano pierwszy. W piątek i świątek 😉
Te dzwony o 21 to pesteczka, mało kto śpi o tej porze. Ale ten o 6 rano w sobotę i niedzielę to już jest hardcore. Moje mieszkanie w Warszawie też jest wprawdzie nie aż tak blisko kościoła, ale jak najbardziej w zasięgu jego dzwonów. I procesji. Słyszę każde wezwanie na mszę. :)))
Tyknie zegarów mnie wkurza, więc dlatego w pokoju mam elektroniczny. W drugim pokoju jest budzik, a w kuchni kilkunastoletnia reklamówka z Longmana. Moi dziadkowie mieli zegar z kukułką i ciężarkami, ale można było ustawić go tak, żeby kukułka "spała". Szkoda, że po ich śmierci zabrał go mój stryj, który podarował go im na rocznicę ślubu. Jeśli jego dzieci nie będą miały nic przeciwko, to może uda mi się go kiedyś odzyskać?
Zegary mają w sobie coś takiego, że wrastają w życie rodzinne, może właśnie dzięki towarzyszeniu nam codziennym swoim tykaniem. Nie dziwię się, że chcesz odzyskać tamten zegar po dziadkach.
W zasadzie nie przepadam za zegarami, chociaż lubię te ma rękę, lubię od niedawna, może kilka lat. Traktuję je trochę jak biżuterię. W domu mam jeszcze za mało zegarów, ale spokojnie to nadrobię. Nie chcę kupować czegoś, co mi się nie podoba, a właściwych jakoś nie miałam czasu (o ironio!) szukać.
Co do kurantów i innych efektów – lubię zegary milczące 🙂