Blog

Zero czasu, pakuję się

20 października 2016
Moi Drodzy,
w moim życiu dzieje się obecnie tyle doniosłych rzeczy, że na cokolwiek poza obowiązkami z tym związanymi nie pozostaje mi czasu.
Realizuję właśnie jedno z największych wyzwań, których się podjęłam, czyli szykuję się do przeprowadzki. 
Cel: Bremerhaven. 
Praca: plan jest taki, żeby kontynuować moją działalność i pracować dalej jako tłumacz. 
Dom: już na nas czeka, Mikael zrobił co mógł, żeby wszystko było urządzone na nasz przyjazd. W związku z tym się teraz pakuję.

Mój dom: jeszcze nie pytajcie, jeśli będzie o czym pisać, to się podzielę.
 
Wszyscy moi znajomi wiedzieli od dawna, że przeprowadzkę planuję na listopad tego roku. Co dziwne, mimo że zapowiadałam to dawna, większość mimo tych zapowiedzi ze zdziwieniem pyta: 
– to już? tak szybko? ale dlaczego?
– Przecież mówiłam, że się przeprowadzam, bo chcę wreszcie zamieszkać z moim facetem na stałe. Znudziły mi się związki na odległość.
Ze wszystkim muszę się wyrobić na koniec miesiąca, bo tak to zaplanowałam i już zamówiłam firmę przeprowadzkową.
 
Jak widać kicia już się zapakowała. Ale długo w tym kartonie nie wytrzymała. Resztę czasu, kiedy ja latałam między książkami, kartonami, taśmą i innymi rzeczami, ona przespała na fotelu w drugim pokoju, do którego prawie nie wchodziłam.
Piesio nie mógł mi towarzyszyć na górze, za słabo już chodzi po schodach. Ułożyłam mu jego łóżeczko pod schodami i tam sobie przedrzemał wczorajszy dzień.
A ja spakowałam w tym czasie w sumie 25 kartonów.
Bitwę zaczęłam od książek. Wśród nich znalazły się trzy kartony takich, które nie wiem, czy zabrać. Część z nich to poradniki, znam je wszystkie, więc zastanawiam się, po co mi one. Może zostaną, jeśli je ktoś ze znajomych przygarnie. 
Sprawdziłam też księgarnie skupujące książki, no cóż, od 2 do 4 zł za pozycję. Niektórzy przyjeżdżają po książki dopiero powyżej 50 pozycji (chyba jest więcej, ale jak mam jeszcze siadać i liczyć, to mi się flaki wywracają – zero czasu) i kiedy im się zrobi tabelkę w excelu z całym księgozbiorem… Odechciało mi się, zadzwonię jak już pojedzie do BH to, co musi.
Dla kici już kupiłam transporter, stoi w salonie, żeby mogła się z nim oswoić i obwąchać z każdej strony.
Tym bardziej, że zanim wyjedziemy, muszę załatwić tutaj jeszcze kilka spraw firmowych, dokumentów itp. Dlatego ostatnie dni spędzimy w domu, w którym będzie dudniło i echo będzie odbijało się od pustych ścian.
Meble i rzeczy pojadą dużym samochodem/-ami przodem, my ze zwierzakami autem w ślad za nimi tuż po Wszystkich Świętych.
Na dzień wyprowadzki mebli kicia i piesio pobędą u babci, czyli u mojej mamy, żeby się nie stresowały, ale potem je przywiozę. Łóżko zostaje, więc będziemy mieli gdzie spać przez ostatnie 3-4 dni, a jakiś stary fotel czy ława posłużą do siedzenia w salonie.
Wczoraj udało mi się spakować większość książek, dziś zabieram się za kolejne rzeczy. Za moment podejmę decyzję, za co dokładnie. 
Trzymajcie proszę za nas kciuki!
Wasza iw
Subscribe
Powiadom o
guest
16 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Hexe

Gdy ja się przeprowadzałam, zabrałam tylko te książki, które miałam do przeczytania oraz jedna sagę, do której lubię wracać. Przeczytane zostawiłam w domu rodzinnym, nie zginą.
Powodzenia i pamiętaj – Polski nie opuszczasz na stałe, bo będziesz ją odwiedzać, masz tu rodzinę, przyjaciół, więc zawsze będziesz mogłam dobrać sobie rzeczy, których tym razem z sobą nie weźmiesz.
I jeszcze jedno arcyważne – przedmioty to przedmioty. Nie ma rzeczy nie do zastąpienia.

Ela Kos

Iw, wspieram Cię mentalnie:) i posyłam dużo mojej dobrej energii.

Nie dziękuj, żeby nie zapeszyć, i nie odpowiadaj teraz, bo nie masz czasu.
:):):)

Elka

anabell

Wreszcie!!! Będzie dobrze, zadbaj tylko byś się nie przedzwigała przy tym pakowaniu. Trzymam kciuki.Czekam na kolejne wieści.
Najlepszego;)

Frau Be

To trzymam te kciuki.
Z wyrazami zazdrości po raz kolejny.
Nie zawiści, a zazdrości, żebyś mnie źle nie zrozumiała, bo ja Ci jak najlepiej życzę i kibicuję…
Tylko tak mi w duszy łka pytanie, jak to jest, że jedni otrzymują od życia tak wiele, że prawie wszystko, a inni tak bardzo mało, że prawie nic…
Nie podejrzewaj w tym komentarzu żadnych niecności, po prostu mam tak zły czas w życiu, że nie widzę przed sobą już nic.

Iva Pas Photography

Cieszę się, że nareszcie będziecie blisko siebie i zwierzaki 🙂

Anna Maria P.

Przeprowadzka to nie lada wyzwanie, a taka zagraniczna to juz w ogole wyzwanie kosmiczne. Mniej wiecej takie samo urwanie glowy, jakbys wyprowadzala sie na ksiezyc.
Trzymam te kciukasy i juz wspolczuje zwierzaczkom. 🙂

Gosianka Wrocławianka

Jesteś bardzo zorganizowana. Będzie dobrze! Wspieram!

Annette ;-)

I właśnie dlatego nie kupuję książek, bo w razie przeprowadzki czy np. śmierci właściciela jest z nimi problem. Można oczywiście przekazać w darze do biblioteki, nie powinni odmówić przyjęcia, tyle że biblioteki nie są z gumy, a dary nie zawsze pasują do profilu gromadzonego w nich księgozbioru, albo są najnormalniej w świecie nieaktualne.

Kciuki trzymam, powodzenia 🙂

16
0
Would love your thoughts, please comment.x