Blog

Moi przyjaciele

19 października 2021

ZNAJOMI … NIEZNAJOMI 

Czy znacie to uczucie, kiedy rozmawiając z kimś, macie stale wrażenie, że z tą osobą poruszacie się tylko po powierzchni? Small talk na co dzień nie jest niczym szkodliwym, szczególnie z mało znanymi osobami na jakiejś firmowej czy oficjalnej imprezie. Ale już w życiu prywatnym już nie za bardzo. Takie znajomości czasem są przydatne, ale tego typu relacje określam mianem luźnych znajomości, a nie jako przyjaciół. Czasem to wystarcza obu stronom. Był kiedyś taki odcinek serialu familijnego, w którym żona (czy dziewczyna) jednego z mężczyzn zaprzyjaźniła się z chłopakami z jego paczki, ale tak na fest, głęboko, że zaczęli jej się zwierzać z problemów, wypłakiwać w mankiet. Stała się ich prawdziwą przyjaciółką. Kiedy z wyjazdu wrócił jej mąż (czy chłopak), zastał zamiast paczki kumpli, z którymi chodził do pubu na piwo i kręgle, uwrażliwionych, łatwo się wzruszających i pędzących w jego ramiona chłopów, z którymi nie dało się już wrócić do tej poprzedniej nic nie znaczącej relacji. Było to dla niego okropne przeżycie. 🙂 Nie wiem, jak się to skończyło w serialu, ale rozumiem jego ból i rozczarowanie. Bo czasem naprawdę nie chcesz znać szczegółów z życia rodzinnego wszystkich obecnych na imprezie znajomych. I wolisz mieć kupli na luzie 🙂

Ale do sedna, czyli do przyjaźni.

Niektóre ze znajomości mają szansę przerodzić się w coś więcej, szczególnie kiedy zostały zawarte w szczególnych emocjonalnych okolicznościach, które zbliżają do siebie ludzi.

U mnie najczęściej bywało tak, że natychmiast lub prawie od razu wiedziałam, czy jakaś osoba jest moim soul mate (angielskie określenie duchowego brata lub siostry). Chociaż w przypadku jednej przyjaciółki proces wchodzenia w przyjaźń trwał latami. Mimo bardzo sympatycznej relacji przedtem zdecydowałyśmy się zgłębić naszą relację dopiero po długim czasie. I została i już zostanie przyjaźnią do końca. 🙂

GRA POZORÓW

Powierzchowne relacje bez specjalnego zaangażowania, small talk i inne tego typu zachowania, które łatwo wybaczamy albo nawet chętnie akceptujemy od dalszych znajomych, nie sprawdzają się jednak w bliższych relacjach: w miłości, związku czy w przyjaźni.

Bo jak zaufać komuś, przy kim cały czas odnosimy wrażenie, że niewiele o nim wiemy, nie jesteśmy wpuszczani do środka? Albo że między wami znajduje się szklana mleczna szyba dźwiękoszczelna, przez którą ktoś dokładnie pod kontrolą dawkuje nam siebie, swoją osobę, wiadomości o sobie, swój czas?

To tak, jakby w odpowiedzi na zaproszenie do twojego domu ktoś oferował Ci wprawdzie cały hotel, ale pokazywał jedynie dwa najwyższe piętra budynku, nie mówiąc nic o 40 piętrach poniżej, z których widać może ze 3, a reszta skryta jest za chmurami lub za mgłą. Dodajmy, że ten ktoś nie wspomina też ani o agregacie awaryjnym, ani o drogach ewakuacji.

Na krótką metę wszystko można tolerować czy znosić. W duchu mówiąc sobie, no dobra, byle wytrwać do końca kolacji, spotkania itp. Ale nie da się tak żyć na co dzień. A przynajmniej mnie najczęściej się nie chce marnować czasu na takie pozorne – dla mnie byle jakie – relacje.

Preferuję znacznie mniej ludzi w moim otoczeniu, za to głębsze relacje z nimi. Czyli takie, w których po krótkim czasie można mówić sobie szczerze, co się czuje, myśli, a także z czym mi dobrze, a czego nie lubię.

Bo relacje z ludźmi są dla mnie niesłychanie ważne. Jestem wrażliwym odbiorcą i wyławiam większość nielojalnych zachowań. Nawet jeśli nie od razu, to po krótkim czy dłuższym czasie wyraźnie widzę, czy mi z kimś po drodze, czy nie warto tracić na tego człowieka czasu.

Może dlatego, że już stanowczo za dużo tego czasu bywało, że zmarnowałam. A może po prostu dlatego, że udane relacje zapewniają poczucie spełnienia, zadowolenia, a nawet szczęścia.

Natomiast relacje, w których od początku jest jakoś dziwnie, albo nie wiadomo o co chodzi, albo czuję się po prostu nieswojo, nie wpływają na mnie ani na Ciebie dobrze. Z takich lepiej się szybko wymeldować. A jeśli z racji serdecznego usposobienia czy dobrego serca zabrniesz dalej, niż było warto, to trzeba pamiętać, że zawsze istnieją drzwi a na dalszych etapach wyjście awaryjne. I że warto z niego skorzystać, bo czasem w chwilę później, nawet zupełnie sam/sama poczujesz prawdziwą ulgę i radość, bo możesz swobodnie oddychać i patrzeć z powrotem optymistycznie w przyszłość.

PRZYJACIELE

Mam to szczęście, że w moim życiu pojawiło i utrzymało się kilka osób, które mogę bez wahania nazwać przyjaciółmi, głównie są to przyjaciółki, z którymi łączy nas więź od tak dawna, że nawet dłuższe przerwy w kontaktach są traktowane jedynie jako przerwanie na chwilę toczącej się od lat rozmowy…

Najdłużej znam się z moją przyjaciółką od 17-tego roku życia, z kolejną od studiów, a właściwie od czasu, kiedy spotkałyśmy się ponownie po studiach, kiedy okazało się, że nagle wprowadziłyśmy się do mieszkań na tym samym osiedlu. Najświeższą ale też bardzo mocną więzią jest przyjaciółka poznana dzięki blogowaniu. Z dwiema ostatnimi jestem codziennym lub w niemal kontakcie telefonicznym, bo niestety mieszkamy daleko od siebie. Wszystkie wymienione osoby to Polki, mam jeszcze jednego świetnego kumpla w Warszawie i kilkoro dobrych znajomych, z którymi mimo rzadszych kontaktów mam podobne otwarte i pełne wzajemnego zaufania relacje.

PRZYJACIELE NA MIEJSCU

Brakowało mi jednak do niedawna przyjaciół na żywo tu w Niemczech. Jedna relacja, czyli ta z moim eks, utrzymała się dzięki wzajemnej tolerancji i trosce o to drugie nawet po rozstaniu i trwa dalej. I tak już chyba zostanie, chociaż każdy nowy kandydat na mojego przybocznego na początku ma pewien problem ze zrozumieniem tej relacji. Staram się wyjaśniać i mówić, że to zupełnie inna relacja, niż typowa tęsknota za byłym. Że oboje nic z „tych rzeczy” od siebie nie chcemy, każde od dawna ma własne życie uczuciowe. Trzymamy się na zasadzie przyjaźni, bo okazało się, że możemy na sobie polegać, jeździć razem na wycieczki rowerowe, czasem pogadać o ważnych życiowych sprawach i pomagać sobie w różnych sytuacjach. Jednak eks to jednak facet, a ja cierpiałam na brak przyjaciółki, takiej z którą się mogę spotkać na żywo i pogadać na bieżąco.

WOLĘ KOBIETĘ

Myślę, że my kobiety jednak możemy się najlepiej zrozumieć między sobą. Czy to z racji chemii mózgu, czy wychowania, ale chyba nikt nie zaprzeczy, że męska psychika i logika jednak różni się mocno od kobiecej.

Dlatego tak się cieszę, że od pewnego czasu spędzam czas i chodzimy na wspólne spacery z nową znajomą, którą poznałam w trakcie mojej ostatnich przeprowadzki. Na każde spotkanie czekam z wielką radością i już kiedy kończymy żałuję, że miałyśmy tylko tyle czasu na gadanie. Moja nowa przyjaciółka jest Niemką, a kilku miesięcy też świeżo upieczoną mamą, toteż nasze kontakty siłą rzeczy są teraz uzależnione od stanu czy chęci snu dziecka. Ale to nie szkodzi, i przy tym znajdujemy czas na spotkania, spacery, rozmowy. Ja z kolei jako matka dorosłej córki, nadal jeszcze pamiętam, jak to było, kiedy byłam młodą mamą i znam wszystkie etapy opieki i wychowania, i tym bardziej się nie wymądrzam, za to czasem powiem coś, czego ona akurat najbardziej potrzebuje. Ta znajomość liczy się dla mnie tym bardziej, że widzę podobną chęć do jej utrzymania także z drugiej strony.

Poznałam też kilka osób z kręgu fotografów, z którymi robiłam m.in. pokazywane Wam sesje lightpainting 1 i lightpainting 2. Jedna z fotografek mieszka w moim mieście i spotykałyśmy się też już na wspólne spacery, a na pewno ciąg dalszy nastąpi. Czas pokaże, co przyniosą kolejne znajomości.

LUDZIE BĄDŹCIE PRZYJACIÓŁMI!

Cieszę się na każdą osobę, z którą mogę się spotkać i dobrze spędzić czas na żywo. Nie ma to jak fajny spacer, rozmowa, wspólne tematy, czasem wspólne zdjęcia.

Ale na dzień dzisiejszy już nie szukam nowych twarzy.  Wolę i chciałabym dobrze poznać te osoby, które już zaprosiłam do swojego życia. Inaczej skończy się na powierzchownych relacjach, które w gruncie rzeczy przeważnie są płytkie i często nawet takie mają być. Ale prawdziwą radość sprawiają mi jednak te głębsze relacje.

A skoro nie przepadam za powierzchownymi relacjami, to nie będę się rzucać w wir kolejnych znajomości, bo po drodze stracić mogę te, które już uznałam za fajne i wartościowe. Wolę więc zadbać o tych ludzi, którzy już mi okazali sympatię.

Zamierzam poświęcić tym już wybranym osobom sporo czasu, poznać je lepiej, bo pewnie zostaną już w moim życiu. No chyba, że nie będzie nam po drodze. Mam nadzieję, że któraś z tych znajomości przerodzi się w przyjaźń. Jeśli będzie tak chociaż  w jednym czy dwóch przypadkach, uznam się za szczęściarę.

ILE PRZYJAŹNI MOŻESZ MIEĆ?

Gdzieś przeczytałam, że prawdziwych bliskich przyjaciół jeden człowiek jest w stanie utrzymać w życiu maksymalnie 3 do 4. O więcej nie jest w stanie zadbać. Biorąc pod uwagę, że większość z ludzi utrzymuje jeszcze relacje w postaci związków, to albo partner czy partnerka jest tym przyjacielem albo przyjaciółką, czego każdemu życzę, albo jest pierwszą i najważniejszą osobą, a przynajmniej tak powinna się czuć.

Na przyjaźnie poświęcam dużo dobrej energii, bo i one dają mi one bardzo dużo.

Do przyjaciela czy przyjaciółki można zawsze pójść pogadać, czy to o dobrych rzeczach, czy o tych nie za bardzo. Można przy nich być sobą, można się odsłonić, nie obawiając się oceny i wyniesienia tajemnic na zewnątrz. Czy czegoś więcej trzeba? Według mnie to właśnie głównie dzięki wsparciu okazanemu mi w przyjaźniach zawdzięczam to, że obronną ręką przechodzę w życiu przez kolejne kryzysy, których nie brak w moim życiu.

Szczególnie te, o których (prawie na pewno) nigdy nie napiszę publicznie, ale o których mam największą potrzebę czasem porozmawiać, wypowiedzieć głośno co czuję, dać wyraz swoim uczuciom w całej krasie i przytulić się choćby przez telefon, kiedy nawet już płakać się nie chce. Jestem wielką szczęściarą, że mam takich ludzi w swoim życiu.

Nie wszyscy z moich przyjaciół czytają tego bloga, ale dziękuję tym z moich przyjaciół, którzy to czytają i wiedzą, że piszę właśnie o nich. Dziękuję Wam, że jesteście! Może może to zabrzmi pompatycznie, ale wiedzcie, że moją duszę wypełnia głęboka wdzięczność, że jesteście przy mnie i uskrzydla mnie Wasza obecność.

Jesteście moim bezpiecznym lądem, przy Was odpoczywam, mogę być sobą, mogę się odsłonić w pełnej okazałości – z moimi radościami, smutkami i wszystkimi innymi emocjami. Mogę przy Was rozkroić serce i pokazać, co w środku, albo przecinać wrzody, a Wy i tak jesteście i będziecie. I za to Wam bardzo bardzo dziękuję i przytulam mocno!

A jacy są Wasi przyjaciele i Wasze doświadczenia z przyjaciółmi? Macie ich? Doceniacie naprawdę?

Też bywają równie cenni, jeśli czasem nie cenniejsi od rodziny?

Subscribe
Powiadom o
guest
30 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Antares

Jeszcze do zeszłego roku myślałam że mam wieloletnią babską przyjaźń, bo tak to od liceum raczej wolałam męskich kolegów i przyjaciół. Ta babska przyjaźń trwała ponad 20 lat. Potem okazało się, że coraz więcej nas dzieli niż łączy i na dobrą sprawę bezpiecznie możemy rozmawiać już tylko o pogodzie jeśli nie ma być kwasu na tle światopoglądowym. A to mogę robić z byle kim tylko – no właśnie – po co? Inną rzeczą jest to, że zaczęły się uwypuklać jej wady do poziomu dla mnie nieakceptowalnego. Nie ma świętych, tak zawsze tłumaczyłam jej dziwne zachowania, wszyscy je mamy, ale teraz… Czytaj więcej »

Antares

Poza przyjaźnią miewałam też znajomych, ale znajomi to dość powierzchowne relacje były, gdzie niezbyt wiele się oczekuje, a gdy się okazuje, że się może na kogoś w jakiejś sprawie liczyć, to jest spore zaskoczenie. Ja też się zmieniłam, przeszłam długą drogę naprawiania swojej głowy, która poskutkowała tym, że dużo bardziej zauważam i mniej tłumaczę cudze zachowania „nie fair”. No i potem sytuacja podbramkowa, pandemia. Wielokrotnie pisałam, że pandemia dokładnie pokazała kto jest kim. Pokazała to, jak bardzo ludzie zajmują się tylko sobą, jacy potrafią być tchórzliwi, jaki mają światopogląd gdy dzieje się dużo i to poważnych rzeczy. Czy wykazują się… Czytaj więcej »

jotka

Bardzo trafne i bliskie mi spostrzeżenia, dokładnie tak jest. Najbardziej bolesny bywa fakt, gdy ja traktuje kogoś jak przyjaciela, a potem dowiaduje sie, że to była relacja jednostronna, wręcz interesowna, czyli po prostu zostałam wykorzystana.
To prawda, ze z niektórymi osobami nadaje się na tych samych falach od pierwszego spotkania, a z innymi nawet po latach ciężko się dogadać…

PKanalia

strategię „nie szukać, tylko znajdywać” odkryłem już w wieku dorastania i szczególnie dotyczyła ona dziewczyn: gdy przestałem szukać, starać się, nagle zaczęły się pojawiać nie wiadomo skąd 🙂 ale to funkcjonuje także w takich relacjach, jak przyjaźń… mowa rzecz jasna o przyjaźni takiej naprawdę, przez duże „P”, bo obecnie słowo „przyjaciel/ciółka” bywa nagminnie nadużywane… nie ma nic bardziej irytującego /przynajmniej dla mnie/, jak ktoś „lepiący się”, usiłujący zakumplować się, czy wręcz zaprzyjaźnić na siłę… zakochać się /i zrealizować to zakochanie lub nie/ można błyskawicznie, a potem równie szybko zapomnieć… jednak zaprzyjaźnienie się tak już nie działa, to wymaga czasu, żeby… Czytaj więcej »

Iwona Zmyslona

Jako nastolatka i młoda niewiasta wierzyłam w przyjaźń zarówno z kobietą jak i z mężczyzną. Łatwiej było mi nawiązywać szczere, głębsze relacje z facetami, ale one upadały, gdy panowie wchodzili w związki małżeńskie. Najwidoczniej partnerki nie chciały, by mężczyzna „przynosił” do związku coś(kogoś) z przeszłości. Z dawnych lat mam dwie przyjaciółki, ale ponieważ widujemy się bardzo rzadko, to nie umiem określić czy są to relacje głębokie czy istniejące z przyzwyczajenia. Dzięki działalności blogowej doświadczyłam wiele życzliwości ze strony osób czytających bloga. Przed kilkoma potrafię się „wywnętrzyć”, ale czy one uważają mnie za przyjaciółkę czy tylko za znajomą, której są w… Czytaj więcej »

anabell

Mam teraz tylko jedną przyjaciółkę, co prawda nie „tuż za rogiem”, ale pomimo odległości czuję Jej bliskość na co dzień. I wiesz, mogę z Nią wyplatać o wszystkim, o największych głupotach i, wyobraź sobie – wcale nie ma mnie dość.
Serdeczności dla Ciebie;)

Ultra

Nieważna odległość, ale wzajemna bliskość w relacjach. Mam przyjaciółkę w innym mieście, więc spotykamy się rzadko, ale jest telefon, więc paplamy o ważnych sprawach, a codziennie na Messengerze piszemy sobie dobranocki. Myślę, że trzeba mieć kogoś, by lżej się żyło 🙂
Serdeczności

Anna K. Olszewska (Jael)

Dawniej przyjaciółmi nazywałam dwie osobo, była to kobieta i mężczyzna. Niestety po latach przyjaciel zaczął ubiegać się o moje zainteresowanie, zakrawało nie tylko o związek, ale daleko idące plany na przyszłość. A potem zranił moje zaufanie. Zaś przyjaciółka jest nią do dziś.

Annette ;-)

Moja introwertyczna natura sprawia, że raczej to ja jestem przyjaciółką dla innych, niż inni przyjaciółmi dla mnie. Krótko mówiąc przyjaciół nie mam, tylko kilkoro bliższych znajomych. Pozdrawiam 🙂

CzarnyPieprz

Z przyjaźnią i miłością już tak bywa, że jedni szybko ją znajdują, a innym nigdy się nie przytrafia. Mówią, że nie ma przyjaciół, ten kto sam przyjacielem być nie potrafi. Czy tak jest? Może? Chyba I w miłości, I w przyjaźni ważne są kompromisy. Zdaję sobie sprawę, że ze mną jest się trudno przyjaźnić. Głównie dlatego, że w ciężkich momentach zamykam się na cztery spusty, znikam i po prostu mnie nie ma. Mam też fatalną cechę, że nie pytam. Nie pytam, bo boję się, że kogoś tym skrzywdzę, że włożę palec do rany . A jednak ludziom może się wydawać,… Czytaj więcej »

Anna Maria Pantera

Moim zdaniem wiele osob szasta niepotrzebnie okresleniem „przyjaciel” majac na mysli jedynie dobrego znajomego. Bycie przyjacielem jest niezwykle zobowiazujace, to nie okolicznosciowe spotkania, czy nawet jakies drobne zwierzenia, to cos znacznie wiekszego, wrecz patetycznego. Ja uzywam okreslenia psiapsia lub wlasnie dobry znajomy. Jest w moim zyciu jedna jedyna osoba, ktora od dziesiecioleci moge nazwac przyjacielem, takim w 100%. Ale co kto lubi, niektorzy twierdza, ze maja setki przyjaciol, tyle, ze ja im nie dowierzam i zawsze jestem ciekawa, ilu zostaloby w nieszczesciu.

Teatralna

To dobrze, że masz ludzi na których może polegać, bo człowiek potrzebuje bliskości, porady, czy napicia się wódki. No więc przyjaźń zawsze była w moim życiu ważna. ważniejsza od rodziny. mawiałam, że na wybór przyjaciół mam wpływ w przeciwieństwie do rodziny, mamy wspólne sprawy, poglądy, wyjazdy, teatr. imprezy. Dużo o sobie wiemy i możemy na siebie liczyć. Ale utrzymać przyjaźń jest szalenie ciężko. WSZYSTKO się kończy. Dlatego miałam przyjaciół, teraz nie wiem czy mam?? w takim dawnym sensie. Mogę owszem pogadać od serca, mogę liczyć na pomoc, mogę…i na mnie można liczyć zawsze. ale bez entuzjazmu takiego jak kiedyś (Wiele… Czytaj więcej »

Gosia

Kiedyś przeczytałam,ze z mężczyzną można się przyjaźnić po udanym seksie a nigdy jeśli go nie było. Może coś jest na rzeczy. Mówimy o przyjaźnie a nie dobrej znajomości czy koleżeństwie . I tu wyszedł kolejny temat-chyba słowo przyjaźń ludzie różnie pojmują.Dla jednych dobra kolega/koleżanka dla innych już przyjaciółka. Ja należę do tych ostrożnie używających słowo przyjacviółka.Mam wieloletnia koleżankę,nigdy sie nie zawiodłyśmy ale dla mnie to jednak koleżanka. Ona o tym wie,mój pogląd,że przyjaźń to tak jak miłość tylko bez kontaktu cielesnego jest dla niej znajomy. W układach czy to koleżeńskich czy przyjacielskich też nastepują zmiany,tak jak w nas.Ale to dopiero… Czytaj więcej »

Nitager

Ilu przyjaciół mogę mieć? Bardzo ciekawe pytanie. Kiedyś słyszałem, że i tutaj sposób myślenia kobiety i mężczyzny bardzo się różnią. Mężczyzna ma zwykle paczkę kumpli, lojalnych wobec siebie, regularnie się spotykających. Kobita natomiast woli mieć jedną, góra dwie zaufane przyjaciółki, z którymi dzieli się swymi wszystkimi myślami. Ile w tym prawdy, nie wiem. Chyba nie jest to jednak obowiązującą regułą. O sobie tu nie piszę, bo ja jestem raczej samotnikiem i żadna reguła do mnie nie pasuje. Ale u Ciebie zaczyna się chyba sprawdzać, choć z zupełnie innego powodu.

oko

najtrudniej znaleźć kogoś, z kim można byłoby milczeć. na każdy temat.

30
0
Would love your thoughts, please comment.x