Z kronikarskiego obowiązku trzeba się wywiązać, więc dziś dokończę historię kanapy, rozpoczętą od przemeblowania TUTAJ :).
Trochę przydługa historia z serii making off, ale bez niej nie zamknę pewnego ważnego dla mnie tematu. Możesz przejść od razu do ostatniego zdania, jeśli szukasz motywacji, ale jeśli masz wolną chwilę przy kawusi, to zapraszam na perypetie z serii składania mebli z IKEI.
DOSTAWA
Tego dnia wreszcie przyszła kanapa. Jak to IKEI – cała w kartonach. W pięciu olbrzymich pakach tak dokładnie. Panowie dostawcy, Polacy zresztą, wstawili mi te paczki do salonu i poszli. Już przy pierwszych dwóch zrobiło mi się słabo, ale cóż było robić. W tym momencie pożałowałam, że zaoszczędziłam akurat na montażu. Chwilę pojojczyłam, a potem zebrałam się do akcji, bo przecież samo się nie zrobi.
Tym bardziej, że czas płynął i trzeba było działać. Kanapa dotarła ok 14, zgodnie z zaplanowaną dostawą i dobrze, że tak wcześnie. Nie czekając na moją przyjaciółkę Katję, zabrałam się do rozpakowywania kartonów. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że to była najłatwiejsza część pracy, chociaż wraz z rosnącym stosem pustych kartonów, który dość szybko zawalił mi cały przedpokój, rosło moje przerażenie, jak ja to wszystko poskładam.
NA POCZĄTKU BYŁ CHAOS
Z poszczególnych kartonów wyciągnęłam instrukcje dotyczące składania modułów i porządkowałam elementy montażowe po czym już wiedziałam, że brakuje kilku sztuk nakrętek, podkładek i nóżek. Co gorsza brakowało też naczelnego narzędzia IKEI- sześciokątnego kluczyka imbusowego szóstki. Na szczęście trochę tych mebli już poskładałam, więc i klucz się w narzędziach znalazł, a nawet dwa klucze.
Mówiłam już, że wyciągnęłam też wszystkie instrukcje składania? No więc owszem, prawie wszystkie. Na koniec zostawiłam sobie ostatnią, tę od dłuższego elementu ze skrzynią na pościel. Skręciłam najpierw ramę z trzech podstawowych elementów plus poręcze. Na koniec zostało oczywiście najcięższe pudło na pościel, bo wiedziałam, że jego montaż muszę wykonać wspólnie z przyjaciółką, bo ktoś będzie musiał mi tu i tam potrzymać.
PRZERWA NA WIZYTĘ W IKEI
Kiedy przyjaciółka zobaczyła, w jakim stanie jest wszystko i że sporo już poskręcałam, zaproponowała, żeby odwieźć kartony i folie z powrotem do IKEI i przy okazji dostać od nich brakujące elementy montażowe, których zapomnieli spakować. Kartony porwałyśmy na kawałki i zapakowałyśmy do mojego auta.
Trzeba się było już trochę spieszyć, bo punkt przyjmowania kartonów zamykany jest o 18. Cała operacja na szczęście odbyła się w naszym mieście, gdzie mamy IKEĘ. Kartony zostały oddane całkowicie bez problemu.
Brakujące elementy zostały wydane, choć nie bez chwil grozy, bo w pierwszym odruchu usłyszałam, że takich nóżek to oni już nie mają na składzie. Zaproponowałam, żeby zdjął je z wystawy, bo tam sobie mogą poczekać dwa tygodnie, a ja właśnie kupiłam i składam kanapę, więc czekać nie mogę.
Pan na informacji trochę poszukał, trochę podzwonił i jednak się okazało, że ma dla mnie wszystko.
Mam taką prywatną teorię, bo prawie zawsze brakuje mi czegoś w większych meblach z tego sklepu. Że oni tak specjalnie pakują, bo przy okazji odbierania brakujących elementów może skoczysz jeszcze po coś „na sklep”. Jak się to kiedyś wyda, będę miała ubaw! 🙂
Ale kontynuuję opowiadanie
SKŁADANIE KANAPY
Kiedy początek poszedł mi tak dobrze, pomyślałam – spoko, jednak jestem świetna w składaniu mebli i mogę sobie już niemal pogratulować, idzie mi jak po sznurku.
Dopiero po przyjściu przyjaciółki i kiedy brakowało już tylko tego elementu (skrzyni na pościel) zorientowałam się, że nie otworzyłam jeszcze dołączonej do niej instrukcji. I tu zaskoczenie! Bo w modelu ze skrzynią montaż należało wykonać w innej kolejności, czyli najpierw skręcić z resztą element skrzynię, a dopiero potem połączyć z nim poręcz.
HUSTON MAMY PROBLEM!
Najgorsze było to, że o ile do tego momentu skadanie odbywało się w pozycji „kanapa na plecach”, o tyle już w tym momencie przewróciłyśmy ją do pozycji, w której ostatecznie będzie stała. I to był wielki błąd! Bo w tej pozycji dostęp do środka skrzyni, z której trzeba było przeprowadzić śruby do kolejnego elementu, okazał się całkowicie niemożliwy. Próbowałyśmy ze trzy razy – nic z tego. Potrzebny nam był trzeci człowiek do pomocy.
W tym momencie myślałam, że zostanę z taką złożoną w dwóch trzecich kanapą na kolejny tydzień… Na szczęście istnieją jeszcze sąsiedzi. Zapukałam do sąsiada z naprzeciwka, z którym ostatnio rozmawialiśmy o tych remontach, które są konieczne w naszym budynku. Z nadzieją w głosie spytałam, czy nie pomógłby nam podtrzymać kanapę, bo same jej nie damy rady złożyć. Zgodził się i od razu zabraliśmy się do dzieła. We troje jakoś naciągając tam i siam, poskładaliśmy kanapę.
I wtedy wszyscy zastygliśmy w niemym zachwycie nad tym naszym dziełem. Powaga, trójka ludzi, którzy solidnie napracowali się nad śrubami, nakrętkami, kluczem imbusowym i niepasującymi otworami, poczuła się jak jeden zespół i to było super uczucie.
Zapamiętam je i jeśli kiedyś byłabym szefową projektu zacznę zgrywanie zespołu od składania mebli :)! To by dopiero był event i dopiero wtedy okazałoby się kto jest kim w firmie! 😀
Na koniec zaprosiłam moich przyjacół na kawę / wodę, co kto chciał i odbyło się próbne siedzenie na kanapie. Okazało się, że znają swoje firmy i wymieniali się właśnie uwagami na tematy zawodowe, kiedy ja sprzątałam resztę rzeczy i wywieszałam pranie, które w tym czasie zdążyło się skończyć.
Postępy w składaniu widać w poniższej galerii. Możesz ocenić, chociaż nie podpowiadaj mi już proszę kolejnych metod składania, bo ja już NIGDY jej nie rozłożę! Jeśli przyjdzie jej kres, sprzedam ją w jednym kawałku, a jeśli ktoś ją kupi, będzie musiał własnoręcznie rozmontować i wynieść. Mnie wystarczył ten jeden maraton. 🙂
Sąsiad na koniec składania: a jeśli jeszcze kiedyś będziesz miała jakieś meble do składania … tu zawiesił głos … to do mnie nie dzwoń :DDDDD!
Z kronikarskiego obowiąsku dodam, że tego samego dnia dokupiłam jeszcze mały regał, ale jego składanie odłożyłam na tydzień. To też nie była taka prosta sprawa w pojedynkę, ale dałam radę!
Dodam jeszcze, że przed kanapą wstawiłam stolik, który przywiozłam ostatnio z mieszkania w PL, a ten już jest złożony i trafi z powrotem do darczyńcy. No i jak tu nie czuć satysfakcji!!!
Taka mnie naszła refleksja, że może to całe składanie kanapy, pomoc przyjaciółki i sąsiada miały swój głębszy sens.
Jaki? Podobny do przemeblowania własnymi rękami.
Właśnie w taki sposób, własnoręcznie i samodzielnie oraz z pomocą życzliwych osób udowodniłam sobie, że mam moc sprawczą i siłę do zmian. Co nowe dla mnie: nauczyłam się, że kiedy będę potrzebowała, to dostanę wsparcie.
A teraz pozwól mi pobyć z moją kanapą, bo jestem z niej taka zadowolona, jakbym ją niemal wydała na świat.
:-))) oraz :-OOO i jeszcze :- DDD NIGDY !! przenigdy bym nie składała żadnego mebla skądkolwiek. Sama. Czy nawet z przyjaciółka(nooo już to widzę, po godzinie byśmy się poddały i odkorkowały flaszkę wina ))) Serio. Bo wtedy bym nie miała na czym siedzieć i spać. Dlatego wolę kupić mebel w całości albo dać kasę a niech oni się martwią, gdyż i z naszych tu doświadczeń wynika jasno, że NIGDY nie było tak, żeby wszystko było. Zawsze czegoś brakuję. I wtedy szlag mnie trafia. Ale za to Naczelnik ma cierpliwość i jest skrupulatny. i on składa, gdy jednak musimy kupić kanapę…… Czytaj więcej »
Dobry wieczór Kochana, przyznaję się bez bicia, że i mnie ta operacja przeraziła i drugi raz już bym zapłaciła i z radością przyglądała się, jak inni sprawniejsi w te klocki to robią. 🙂
I faktycznie właściwie w 99% czegoś brakuje. :))
Z tym, że ja też niecierpliwa jestem, ale przy takich okazjach trenuję cierpliwość.
I w sumie wiedziałam, po co to robię.
No widzisz, każdego przeraża coś innego, mnie pakowanie na wyjazdy i wielogodzinne podróże, których sama mam z konieczności po dziurki w nosie. 🙂
Cmok, miło słyszeć, że mogę czymś zainponować :DDD
No kochana, teraz to Ty wszystko możesz, po takim przedsięwzięciu?
My do Ikei mamy daleko, ale wieźliśmy kiedyś stół i krzesła, dobrze, że mąż ma narzędzia itd.
Kanapa bardzo ładna i na pewno wygodna, my mamy narożnik, który wnosili panowie z firmy przeprowadzkowej, bo ci ze sklepu nie chcieli, a kto go wyniesie? Nie pytaj!
Powiem Ci, że faktycznie czuję się silniejsza o to doświadczenie, i czuję ogrom radości, że jednak się nie poddałam i doszłam do końca procesu.
Ja też mam narzędzia, bo od lat ich używam, ale tu właściwie wszystko odbywało się za pomocą tego małego kluczyka :)))
Nie zastanawiam się, kto wyniesie, teraz skupiam się na tym, że stworzyłam sobie miejsce, gdzie jest mi dobrze :))).
Uściskuję z życzeniami miłego weekendu!
Jest MOC! Cieszę się, że masz teraz poczucie sprawczości. Ale też wiem od dawna, że ludzie lubią pomagać, że pomogą, dadzą – udzielą wsparcia. Kanapa fajna i wygodna, to najważniejsze. Pozdrawiam!
Chyba było napisane w Biblii: Proście, a będzie wam dane.
MOC to podstawa :)))
Od lat sama chętnie pomagam różnym ludziom, bo tak mnie nauczono, moja Mama właściwie głównie pomaga innym, mi też wiele pomogła. Tak więc zawsze wierzę, że do mnie ta pomoc zawsze wróci :).
Cieszę się, kiedy wraca w najwłaściwszych momentach.
A siedzi i leży się niesamowicie wygodnie :)))
Pozdrowienia!!!
Potrafię wyobrazić sobie, co czujesz, bo niedawno składałam dwa kompostowniki :). Owszem, miałam pomoc, ale to ja byłam mózgiem akcji. Kiedy już stanęły na miejscu, nie mogłam się na nie napatrzeć, i co chwilę coś tam do nich wrzucałam.
Cudowne uczucie wiedzieć, że się „takie rzeczy” zmontować potrafi!
Tak czy owak, serdeczne gratulacje!
Widzę, że wiesz, co czułam i czuję teraz za każdym razem, kiedy patrzę na to moje „dzieło”, to wspaniałe uczucie!!!
Dzięki, też miałam kompostownik jeszcze w Warszawie, ale taki kupny, nigdy jeszcze nie składałam :)))
Serdeczności Elu!!!
O kurcze, dzielna jesteś! Super, że miałaś pomocników (przeoczyłam, że masz w DE przyjaciółkę),Kanapa bardzo ładna. Wygodna?
Renatko, nie pisałam jeszcze o mojej Przyjaciółce tutaj, ale znamy się już jakieś 2.5 roku, a ostartnio ta przyjaźń się zacieśniła, od wzajemnej pomocy jakoś tak rosną więzy :))).
Kanapa bardzo wygodna!!! I do spania, i do polegiwania, i do siedzenia, i do oglądania tv czy słuchania muzyki. :))
Pozdrowionka!
Myślę, że mi zaimponowałaś! 😀 W ogóle bardzo pozytywne towarzystwo się tam koło Ciebie kręci. Pomocni ludzie są na wagę złota. Serdecznie pozdrawiam. Zdaje się, że u Ciebie był już Dzień Mamy, ale może obchodzisz też polski? Życzę Ci spełnienia marzeń, pociechy z Córci i wiele, wiele dobrego w związku z tym. 💐
Zwykle nie piszę, nie chwalę się tym, kiedy to ja pomagam innym, bo nie o to chodzi, ale też lubię pomagać, bo to też rozwiewa często własne smutki, dając miłą satysfakcję.
I może dlatego to teraz do mnie wraca :))).
Uściski i serdeczności!!!
Bardzo Ci dziękuję!
Tak, jest Dzień Mamy, już się obdzwoniłyśmy moja Córka mnie, ja moją Mamę 🙂
Już zapomniałam, kiedy jest polski Dzień Matki, obchodzę ten dziś.
Uściski i serdeczności posyłam!!!
Muszę napisać o podejściu do świata i życia. Jak odpowiednie podejście zmienia perspektywę i dzięki temu pojawiają się nowe możliwości.
Dziękuję Iwonko za obecność. Serdeczności🤗
Ano zmienia, aczkolwiek to wymaga bardzo otwartego podejścia do życia, do siebie, do okoliczności wokół. 🙂
Też Ci dziękuję za to, że jesteś :)))
wydaje mi się, że meble firmy Black Red White są większym wyzwaniem ze względu na rozmaitość rodzajów śrubek, kołków i wkrętów… kiedyś składałem cały komplet na zamówienie pewnej mojej Byłej… zostawiła mnie z tym całym majdanem plus dwa motywacyjne piwa w lodówce, a sama poszła do pracy… było strasznie gorąco, więc pracowałem w samych galotach, w międzyczasie przyszła jakaś pani sprawdzić odczyt licznika wody, więc ploty były jak w banku… ale jakoś dałem radę mimo paru pomyłek po drodze, w końcu Była przyszła, doniosła jeszcze piwo, zrobiła fajny obiad, a ja pod prysznicem kontemplowałem dumę z siebie i dobrze wykonanego… Czytaj więcej »
Z firmy Black Red White mam tylko ciemne biurko z wyprzedaży i żyrandol. Biurko kupiłam na szczęście w całości, ale składanie żyrandola trwało z dwie godziny i składałam z córką. Na koniec oczywiście okazało się, że brakuje ze dwóch zwisających coś w rodzaju szklanych ale pewnie plastikowych elementów, ale już nie miałam siły tam jechać (bo trzeba by było złożyć go z powrotem), więc sobie taki wisi, a tylko ja widzę, że czegoś brakuje. Ja niestety nie mogłam wyjść i zostawić tego składania nikomu :)) Podziwiam, że sam dałeś radę. Moja córka jest dobra w składaniu, ale wyjazd do mnie… Czytaj więcej »
IW, jesteś wielka! Brawo! Gdy kupowałam szafę od razu zamówiłam montaż, choćby dlatego, że sama bym jej nie podniosła z podłogi, a pan montażysta składał ją tak sprawnie, że aż miło było patrzeć. Pozdrawiam 🙂
Ten montaż to był jeden z najtrudniejszych w moim życiu! Ale mogę powiedzieć, że tymi ręcami zmontowałam :))) I to jest ta satysfakcja, która się potem liczy. Ale wszelkie wyrazy podziwu i radości przyjmuję, bo naprawdę jestem z tego powodu bardzo dumna.
Pozdrowienia Annette!