Blog

Zasada wzajemności, czyli kogo wybieram na życie i w socjalach

26 listopada 2023

Taoistyczna mądrość mówi:

„Jeśli robisz coś dla siebie, nie rób tego kosztem innych. Jeżeli robisz coś dla innych, nie rób tego kosztem siebie.”

Dziś chcę napisać o czymś, co warto rozumieć i co od dość dawna mnie fascynuje, a jest to

Zasada wzajemności 

Stosuję ją w życiu, bo się sprawdza, czy to w socjalach (dla mniej wtajemniczonych: w social mediach, Instagram czy Facebook, Tik-Toka jakoś nie bardzo używam), czy w życiu prywatnym.

Zacznę może od Instagramowej zasady wzajemności. 

* P.S. Pisząc Instagram mam też na myśli inne socjale, jak Facebooki itd.

Jak się zaczyna nowa znajomość?

Zdarza mi się wejś na czyjść profil na Instagramie (zacząć z kimś rozmowę). Jeśli myślę sobie: o to ciekawe, a to ładne, tu bym chętnie potem przecztała, to zostawiam komentarz, albo nawet zaraz wciskam obserwuj (mówię, chodź pogadamy znowu).

Co robię potem?

A oglądam i czytam więcej zazwyczaj tego samego dnia, w najbliższej przerwie albo wieczorem, jeśli mi pasuje, to zostawiam chociaż kilka lajków czy serduszek, ale najczęściej mam czas tylko na tyle, i idę sobie do swoich zajęć.

W życiu pojawiają się dalsze niewymuszone rozmowy, spotkania, kawki i spacerki.

Co robią inni?

Zwykle te osoby robią to samo, czyli wchodząc do mnie, przeglądają profil i lajkują wg nich najciekawsze zdjęcia, czasem zostawią jeden do trzech komentarzy. Czasem już w tej wstępnej fazie wywiązuje się miła wymiana komentarzy.

W życiu z drugiej strony też pojawia się chęć rozmowy, spotkania, jakiegoś wspólnego wyjścia, pogadania, czuje się, że ta osoba mnie lubi i lubi spędzać czas, dzielić ze mną myśli.

Kiedy mam na to czas?

Zwykle w tak zwanym międzyczasie: w kolejce do lekarza, w przerwie śniadaniowej, zawsze na chwilę się da, no chyba że jakiś profil to dla mnie jakiś totalny sheet, ma kosmiczną liczbę obserwowanych i naprawdę wolałabym nie być z tą osobą w żadnym kontakcie. Takie dziwne profile nawet blokuję.

W życiu jeśli czuję się dobrze w towarzystwie tej osoby, to kontynuuję spotkania, akurat teraz trudno mi znaleźć czas, więc są one najczęściej dokładnie zaplanowane. Nawet rozmowy telefoniczne przez komunikatory mam wpisane do kalendarza, w przciwnym razie już kilka razy z przeciążenia niestety zapomniałam o tym. I tak się to ładnie rozwija dalej.

Co dalej?

Po tym jak wchodzę na czyjś profil, zrobię rekonesans, polajkuję a jeśli mnie zainteresuje, skomentuję, albo zaabonuję profil. Ale na tym nie kończę obserwacji. 

Kiedy spotkam kogoś nowego, a on podzieli się tym, że coś tworzy, to często też wchodzę na jego profil, interesuje mnie to, co ta osoba robi (jeśli np tworzy muzykę lub filmy), a jeśli udostępnia swoje rzeczy w sieci, to naturalne, że zaglądam, słucham i oglądam i nawet zostawiam znak sympatii jakieś serduczko czy lajka. Przynajmniej dla mnie to naturalne.

I tu trafiam na trzy podstawowe typy:

typ biorcy (narcyz, co wychodzi często dość szybko),

typ dawcy, ukryty narcyz (bombarduje miłością, narzuca się, nie daje mi oddechu, zaczynam unikać aż wreszcie blokuję!),

typ zrównoważony (bywa kiedy pasuje to obojgu, interesuje się, wyraża sympatię i potrafi pochwalić i podzielić się też własnymi odczuciami i emocjami).

Typ biorcy:

Ja zostawiam lajki, komentarze, serduszka. A z drugiej strony cisza. Czasem ktoś też mnie zaobserwuje, ale poza tym milczy jak głaz, czasem zajrzy na moje story, ale to by było na tyle.

Moja reakcja: po kilku dniach, najczęściej tygodniu, a najpóźniej po miesiącu przy okazji moich porządków, przestaję obserwować. A już na pewno nie ma co liczyć na kolejne lajki. Pisałam zresztą już o tym we wpisie Bot do klikania.

Czego tu zabrakło? Ano zainteresowania się tym, co ja tworzę. Kilku do kilkunastu lajków, jakiegoś choć jednego komentarza, żebym wiedziała, czy się komuś spodobało, co widzi czy czyta u mnie, że wykazał minimum aktywności – czyli CZY TEŻ MI COŚ DAŁ OD SIEBIE.

Drogi Biorco: tak sobie myślę, że wśród moich ponad 1700 wpisów na Instagramie mimo wszystko i ty znajdziesz coś interesującego dla siebie. Jeśli jednal potraktujesz mnie tylko jako drabinkę do wejścia na wyższą liczbę obserwatorów, to licz się z tym, że ja to dokładnie widzę i oceniam twoje zachowanie. I że szybko – przynajmniej u mnie – cię z tej drabinki delikatnie zepchnę życząc powodzenia gdzie indziej.

Typ dawcy:

to często ukryty narcyz, albo człowiek z zaburzeniami innego typu, którego unikają już wszyscy znajomi, którzy lepiej go poznali, bo ich zamęcza swoją obecnością i nadmiernym zainteresowaniem. Każdy z nas potrzebuje też trochę czasu sam ze sobą, na własne myśli, a nawet w relacji miłosnej każdy potrzebuje trochę czasu dla siebie. Jeśli ktoś od początku narusza nasze granice, to najpierw czujemy się niezręcznie, z czasem osaczeni i nie chcemy już nic więcej od tej osoby. Często im bardziej uciekamy, ta osoba bardziej jest, melduje się po kilku sekundach, jest zawsze gotowa na kontakt czy cokolwiek. To jest aż przerażające, bo nie pozostawia ani trochę miejsca na własne emocje, odczucia, innych znajomych itd. 

Nie polecam ani w socjalach, ani w życiu osobistym. Często okazuje się, że mamy do czynienia ze stalkerem i musimy odciąć się wszelkimi kanałami, a czasem i to nie działa i dalej dostajemy wiadomości, bo ta osoba ubzdurała sobie, że jesteśmy dla niej muzą czy tam innym dziwnym obiektem zainteresowania. Brrrr! Przytrafiło mi się dwukrotnie i za każdym razem prześladowania trwały tygodniami, a potem mój lęk kolejne tygodnie. Na szczęście w jednym przypadku wystarczył telefon kolegi o bardzo srogim głosie i manierach, a w drugim zablokowany kolega nareszcie zrozumiał, że musi odpuścić. Po paru miesiącach nawet dałam szansę i odblokowałam. Ale szczerze mówiąc boję się za każdym razem wysłać więcej niż jedno zdanie czy komentarz, bo nie wiem, czy nie nastąpi powtórka z rozrywki i raczej już nigdy nie spotkam się z tym człowiekiem, z obawy o to.

Typ zrównoważony:

Wpadasz, kiedy akurat masz chwilę, a jeśli spodobają ci się moje treści, to lajkujesz. Zostawisz jakiś komentarz, żebym zwróciła na ciebie uwagę.

Czasem publikuję więcej, czasem mniej. Ale zawsze zagląda też, co się dzieje u jego obserwatorów, szczególnie tych, z którymi ma jakieś interakcje. Interesuje się, czy składa mi życzenia poprawy zdrowia, kiedy napiszę na story, że mnie zmogło przeziębienie czy mam inny problem. Napisze mi dosłownie dwa słowa, ale wiem, że czyta i życzy mi powodzenia.

W życiu to osoby, które są mi życzliwe od samego początku znajomości. Chcą się ze mną przyjaźnić, umieją słuchać, cieszą się na każdy kontakt ze mną, ale rozumieją też, jeśli czasem nie jestem w formie albo mam gorszy dzień. Które umieją być przy mnie też w trudniejszych chwilach, a nie tylko wyślą życzenia zdrowia i potem nie odzywają się przez kolejne miesiące.

Co wtedy?

Ja mam dość dobrą pamięć do twarzy, do nicków w blogosferze też, akurat taki mam mózg. Samo się dzieje, że zapamiętuję, kto się zainteresował, kto pogratulował, kto coś napisał, jakoś się odniósł, czyli potraktował mnie jak człowieka a nie numerek na liście followersów.

W życiu prywatnym też pamiętam, kto się jak zachował, jak się przy nim czy niej czułam, jaka była reakcja i w jaki sposób ktoś do mnie podchodził w tej czy innej fazie. I czasem nawet w dobrej z początku znajomości po pewnym czasie wypływa, że druga osoba traci zainteresowanie, albo nigdy sama nie proponuje spotkania czy rozmowy. To wzbudza smutek i rozczarowanie, a z czasem brak chęci do ponownej propozycji kontaktu z mojej strony.

Co robię w dalszej przyszłości? 

Chyba większość z nas – tak w socjalach, jak i w życiu prywatnym – chce mieć w swoim otoczeniu raczej takich ludzi, z którym im po drodze, a na pewno nie takich, którym jest obojętna.

W przypływie porządków łatwiej wywalam z życia (odobserwuję) te osoby, które w niczym nie wykazały się zainteresowaniem, życzliwością ani niczym podobnym. 

Budowanie relacji:

Bo czy to w mediach społecznościowych czy w życiu chodzi głównie o budowanie relacji. Inaczej budowanie więzi. A żadna więź nie znosi próżni.

Mam od zawsze intensywne życie, jak większość z nas. Wiele razy ktoś nadużył mojej życzliwości, dobrego nastawienia, posłużył się mną dla własnych celów, czy po prostu po użyciu odłożył do archiwum albo do schowka na miotły.

Boli i uczy. I takich doświadczeń już nie mam zamiaru powtarzać.

WYBÓR

Dlatego od dawna dojrzałam do tego, że już nie zamierzam poświęcać ani chwili uwagi relacjom, które mnie czymś rozczarowują, wkurzają, nadużywają moich zasobów, odbierają energię, niosą ze sobą głównie złą energię, wysysają i pozostawiają uczucie niesmaku.

Mile widziany za to jest każdy, kto wnosi: dobrą energię, życzliwość, poczucie humoru, inteligencję i autentyczne zainteresowanie. Z takimi ludźmi mi po drodze, wolę inwestować swój czas i energię w to, co buduje i co wzmacnia. 

Zresztą, kto powiedział, że jesteśmy tu za karę i znajomi czy wybrankowie mają być karą?! A nawet gdyby, to ja tego nie przyjmuję za swoje, tylko idę SWOJĄ DROGĄ.

A jak u Was z relacjami?

Pilnujecie swoich granic, czy nadal jeszcze bywa, że dajecie sobie wchodzić na głowę?

Subscribe
Powiadom o
guest
38 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Jael

Czy pozwalam komuś wchodzić mi na głowę? Uczę się, ale chyba wyczuwam już kiedy należy postawić granicę. Mówię „chyba”, bo na razie żyję pośród bardziej normalnych osób… no i ostatnia taka toksyczna relacja, sporo mnie nauczyła.

Jael

Pamiętam w jakim ciężkim szoku byłam jako nastolatka kiedy mama mi uświadomiła, że koleżanka weszła mi na głowę i mnie wykorzystuje. Nie wiedziałam co to znaczy. To tak się da? Tak ludzie robią? Ale nikt nie powiedział mi jak się bronić i co w ogóle mam dalej robić. Jeszcze dwa lata temu miałam pasożyta wgryzionego we mnie. Być może unikanie zawczasu jest najlepszym sposobem. Ale nie mogę sobie wybierać zdrowego otoczenia. Ja takie męty przyciągałam najpierw w szkole, potem w pracy. I muszę z tymi osobami być non stop i nie ważne czy mi się podobają czy nie. Na razie… Czytaj więcej »

Jael

Właśnie – dobrze się maskują.
Czasami wydzwania do mnie koleżanka z poprzedniej pracy. Gdy tam pracowałam, czasem odebrałam od niej telefon i to była lawina bezsensownych tematów, która trwała przez godzinę, jeżeli udało mi się zakończyć rozmowę.
Kiedy zmieniłam pracę (ponad rok temu już), postanowiłam od niej nie odbierać, bo jej telefony były po prostu męczące. Do tej pory czasem dzwoni, ale już odrzucam.
Pasożyta domowego kiedyś miałam, w dodatku z borderline. Chyba nie muszę dodawać co ze mną się wtedy działo.

Marta

Ojjj ja jestem zdecydowanie typem, który wpada raz na jakis czas i to nie dlatego, że nie chcę, ale dlatego, że mam mało czasu 🙂 . Uścicki z zimnej Anglii

Sikorkowe Pasje

Iwonko, u mnie jest różnie z czasem
Kiedy mam go więcej wędruję tu i ówdzie. Czasem znajdą 'nową bratnią duszę’ a czasem znikają z obserwowanych Ci co już nie interesują mnie lub u mnie dawnooo nie byli. Mam różne treści, chociaż ostatnio wiesz, sporo klocków 😀
Też czasem skupiam się na jednym Social-Media, to cierpi inne. Chyba tylko FanPage żyje łącznością wszystkich.

Serdecznie pozdrawiam.

Mo.

Temat zupełnie mi obcy bo z social mediów mam jedynie fb i też korzystam z umiarem. Ale typ dawcy i biorcy można świetnie odnieść również do realnych znajomości. W spotkaniach z ludźmi najbardziej cenię takie wyjątkowe nici porozumienia już od pierwszych zamienionych słów. Zaczyna się od kilku słów a kończy na długiej i ciekawej rozmowie.
Dobrego tygodnia.

teatralna

mam chroniczny brak czasu. na ten świat nieprawdziwy. zmieniam sposób życia i poszukuje równowagi. rozpaczliwie. I zdecydowanie nie mogę poświęcać więcej czasu na media społ. nie mam więc niczego poza blogiem i FB, ale tam bywam głównie służbowo. nie wyobrażam sobie klubów, dyskusyjnych, forów i całego tego Bycia. wystarczy mi czasem tu w coś się wplątać. nie szperam, nie śledzę, nie jestem na emeryturze 😉 Z tym co napisałaś pełna zgoda. w jakim sensie robię tak tu w blogowni. Jeśli czytam czyjegoś bloga i nie zostawiam komentarza. to jasna sprawa. Jest kilka blogów, które czytam z przyjemnością i komentuje i… Czytaj więcej »

teatralna

ach i jeszcze jedno, nie ma u mnie przymusu, że musi być fajnie.

Świechna

Lajkuję, co mi się podoba i czasami dzień później nawet nie pamiętam, że polajkowałam (a już oczekiwanie, że się ktoś do mnie odezwie jest zupełnie nie w moim stylu). Występuje u mnie też swojego rodzaju zmęczenie materiału, gdy ktoś wkleja zdjęcia na Instagramie zbyt często, albo znam tę osobę a ona na facebooku codziennie popyla jakieś odjechane sentencje zen, podczas, gdy wiem, że ma nerwicę i nie stosuje w swoim życiu nic z tego, co pisze w socjalach. Zauważyłam, że na blogach lubię komentatorów, którzy piszą na temat zamiast pisać krótkie komentarze mnie afirmujące. No ale to ja tak mam.… Czytaj więcej »

Świechna

Ba, no oczywiście, każdy umieszcza posty wtedy, kiedy jemu to pasuje i częstotliwość innych może mu nie pasować. Tak się po prostu zdarza, że ludzi męczy brak koordynacji z ich własnym tempem. W ogóle Twój temat jest o tym właśnie (tak sądzę). Bo przecież piszesz, że ustanawiasz własne reguły. To jest w porządku. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że inni może dlatego są obecni w sieci tak a nie inaczej (w tym, lajkują bez zasady wzajemności), bo już wcześniej ustanowili własne reguły (i są one dla nas zupełnie niezrozumiałe). Tak po prostu jest w życiu. Świat internetowy jest większy od… Czytaj więcej »

anabell

Wyrzuciłam się ostatnio z obiegu, odchorowuję sobotę, jestem na p.bólowcach. Ktoś się do mnie w piątek do budynku namolnie dobijał, ale ja mam ostatnio twardą zasadę- nie reaguję na dzwonki domofonu- rodzina ma klucze, a znajomi wiedzą, że wpierw się trzeba ze mną na konkretny termin umówić. A w sieci pokasowałam sporo kontaktów. Ogólnie biorąc mam „cofkę”, jak Wisła przy swoim ujściu do Bałtyku. Znów przespałam 12 godzin ciurkiem. Najgorsze, że znów tęsknie spoglądam na łóżeczko ale za godzinę przychodzi pani sprzątająca. No cóż- starość nie radość. Całuski posyłam;)

Melka Blogerka

Ja na rok wypadłam z tego obiegu, dopiero nadrabiam zaległości w mediach, ale mam takie osoby, które poznałam właśnie, dzięki mediom. Tutaj jakiś komentarz, tutaj jakiś lajk i tak od słowa do słowa poszło dalej 😀

MaB

Witaj! Zamieściłaś interesujący mnie temat. Warto przemyśleć go jeszcze raz. Faktycznie jest tak, jak to opisujesz. Social media tworzą przecież (w większości) ludzie tacy jak my, wśród których zasada wzajemności powinna obowiązywać.
Mądrość tao do oprawienia w ramki.
Pozdrawiam i życzę przyjemnego tygodnia!

Nitager

No dobra, nawet nie będę udawał, że cokolwiek z tego zrozumiałem. Chociaż nie – wiem już, co to jest lajk! Ale do czego on służy – jeszcze nie rozpracowałem.

Przyczyna jest łatwa do zgadnięcia – nie mam profilu na żadnym portalu społecznościowym i poza tym tutaj blogowiskiem, nie prowadzę żadnego innego życia wirtualnego. Do niedawna miałem jeszcze konto na „Lubimy czytać”, ale mi się znudziło. Może zresztą wciąż jest, muszę sprawdzić.

Ale w sumie, Blogspot też się liczy? No, tak czy nie?

PKanalia

poza blogowaniem nie zajmuję się tymi nowszymi socjalami, jak FB etc… a jak z relacjami?… nie analizuję tego, nie biorę na myślenie, tylko na czucie i czuję, że jest dobrze, i w necie, i w realu… co prawda moje życie towarzyskie uległo pewnemu znacznemu obniżeniu intensywności od pewnego czasu, ale tak właśnie ma być, tego chcę… w necie lajkuję rzadko… nie tylko dlatego, że ograniczam się tylko do blogosfery i nie dlatego, że np. Blogspot nie ma takiej opcji, bo to akurat można przeskoczyć lajkując werbalnie… po prostu dlatego, że nie chcę, aby te moje lajki uległy dewaluacji, musi być… Czytaj więcej »

Klaudia Zuberska

Jeżeli chodzi o SM, to w zasadzie operuję tylko na blogu 🙂 FB służy mi jedynie do rozmowy, zwłaszcza Mess jest do tego dobry, można za darmo porozmawiać, zobaczyć się z kimś z daleka (a dwie moje szwagierki i teściowa są za granicą). Do IG podchodzę raz na jakiś czas, ale ogólnie nudzi mnie ta aplikacja. Niby się za nią zabieram, by stworzyć jakiś profil, ale zaraz mi się odechciewa. Używam też Tik Toka, ale w zasadzie tylko po to, by zapisywać śmieszne filmiki. Relacje w realu to zupełnie inna bajka. Łatwiej jest mi nawiązać takie w internecie, ale to… Czytaj więcej »

jotka

Instagrama ani FB nie prowadzę, ale twoje przemyślenia można odnieść tez do blogów. ostatnio ignoruję blogi, na których próżno doczekać się odpowiedzi, chyba ze wiem o tym, iż ktoś robi po swojemu czyli np. odpowiada u mnie, skoro mu tak wygodnie oraz blogi, których gospodarze nie pojawiają się z rewizytą, nie chce się narzucać, może komuś ze mną nie po drodze i odwrotnie, nie wszystko wszystkim musi się podobać.. kazdy miewa takie momenty, ze nie brak czasu na pisanie, czytanie, rozmowę, ale cały czas? Co do bombardujących – sama nie piszę milionów komentarzy, wystarczy mi krótka wymiana zdań, nie wiem… Czytaj więcej »

Ania

Fascynująca refleksja o zasadzie wzajemności, zarówno w świecie wirtualnym, jak i realnym. Twoje spostrzeżenia na temat różnych typów interakcji, od „Biorcy” po „Zrównoważonego”, są cenne. Budowanie relacji wymaga równowagi i szacunku dla swoich granic. To fajnie, ze kładziesz nacisk na wartości, które budują pozytywną atmosferę. Dla mnie też jest to bardzo ważne 🙂 a dziś ludzi można bardzo zybko rozpoznać…Ja mam tą zaletę i widze, kto chce mnie zdominować i bardzo się przed tym bronieni nie pozwalam sobie na wrażenie mi na głowę 🙂 super post… pozdr z mroźnej No 🙂

Annette ;-)

Staram się pilnować swoich granic, choć łatwe to nie jest i od czasu do czasu ktoś je przekroczy – wtedy się ewakuuję. Pozdrawiam 🙂

Annette ;-)

PS. Na wzajemność w mediach społecznościowych nie liczę. Miło, jeśli ktoś zostanie stałym bywalcem moich wirtualnych progów, ale nie wymagam od lajkowanych/obserwowanych przeze mnie osób tego samego.

38
0
Would love your thoughts, please comment.x